Tereny Pierwotnych > Jezioro
Błękitne jezioro
Cynthia:
Wysoko na niebie, na wysokości chmur leciała szara wadera z czerwonymi oczami. Rozglądała się. Ominęła niewielki biały obłok i spojrzała w dół. Dostrzegła zagajnik i rozległe błękitne jezioro. Postanowiła zatrzymać się tutaj. Zaczęła już obniżać lot, gdy nagle usłyszała jakiś huk i oślepiło ją światło, a coś blisko niej przeleciało. Zaskoczona czymś takim gwałtownie wyhamowała machając dwoma parami skrzydeł. Co to było? Spojrzała w dół i zobaczyła coś w stylu meteorytu, który... świecił? Od kiedy meteoryty świecą? Podleciała bliżej tego zjawiska, które spadało teraz o wiele wolniej, trzymała się jednak w bezpiecznej odległości od niego. Nie zauważyła wilków w dole, całkowicie pochłonięta tym zjawiskiem.
Rachil:
był to niebieski kamień jarzył się błękitnie niczym jakaś ludzka machina
tyle że ona nie była ludzka.
była magiczna.
nie można przesuwać avków ;_;
Isoschi:
Na razie nie otrzymał odpowiedzi, najwyraźniej wszyscy zagapili się na święcące, magiczne coś. Wkrótce w zasięgu jego wzroku pojawił się kolejny wilk, tym razem skrzydlata bestyja. No nieźle, z jego głową coraz gorzej. Dalej nie wiedział jak się tu znalazła, właściwie gdzie, na dodatek takie czary. *Podejrzane to zaczyna się robić, to coś ma jakieś chyba właściwości przyciągające, coraz więcej nas tu* pomyślał i cofnął się kilka kroków, starając się już tak w to nie wpatrywać. Zerkał co jakiś czas na pozostałe wilki, chcąc wiedzieć co one robią itp.
Rachil:
coś zaburczało i zaczęło się rozczłonkowywać.
rosło i rosło zaczęło przybierać najróżniejsze formy.
zastanawiało się co wybrać
stwierdziło najwyraźniej że ten ksztalt mu pasuje i zaczął być coraz bardziej szczegółowy.
po krótkiej chwili nad jeziorem stał tygrys z kamienia poprzecinany niebieskimi świecącymi szczelinami.
Cynthia:
Najpierw meteoryt, a po chwili tygrys? To musiała być magia. Wylądowała miękko na trawie obok jeziora, zaledwie kilka metrów od magicznego kota.
- Kim jesteś? - zapytała Yennefer. O ile to coś... to stworzenie, czymkolwiek było w ogóle potrafiło mówić. Skoro najpierw spadło z nieba jako kometa. Wadera była ostrożna. Omiotła wzrokiem tygrysa, gotowa w każdej chwili do ucieczki, gdyby ten wykazywał jakieś oznaki agresji. Stworzenie bardziej przypominało figurę, posąg ze względu na swą... kamienną budowę i pasy, które świeciły błękitem. Może to jakiś dawny bóg? Wielu takich było, ale rzadko kiedy się ich spotykało. Zaniepokojona spojrzała w oczy przybysza.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej