To moje opowiadanie.
Tytuł: Sierść/Gonitwa
Biegłam ile sił w łapach. Gonili mnie kłusownicy. Nie przestawałam biec. Konie przeszły w cwał, byłam cały spocony. Nie miałam tchu.
-No dalej, choć wilczku!-zawołał jeden do mnie. Lecz ja się nie zatrzymywałam. Chcieli mojej białej sierści. Nagle jeden z kłusowników złapał mnie na linę. Szarpałam się ile sił, lecz nie zdołałam uciec. Drugi kłusownik związał mi porządnie nogi, żebym nie uciekła. Było już po mnie. Gdy dotarli do obozu, już nie miałam sił, bo ciągnęli mnie po podłodze. Zobaczyłam ich wielu, chciałam zawołać stado, lecz nie chciałam, żeby ich zabili. Stół do obierania skóry był już gotowy na mnie. Jeden mnie położył i jeszcze bardziej mnie przywiązali, cierpiałam. Jeden wziął nuż i zdarł ze mnie skórę, lecz dalej żyłam. Wbili nuż prosto w serce i rzucili w przepaść. Wpadłam do wody, każdy kamień był bolesny przeżyciem. Woda niosła mnie w dal, dalej związaną. Było mi źle. W końcu byłam cała zakrwawiona, bez skóry i zdechłam...