cd.
Pierwszy dzwonek… Wszyscy zaczęli zamierzać w kierunku budynku szkoły. W korytarzu wisiał plan lekcji i rozpiska, kto do jakiej klasy chodzi. Zaczęłam biec do sali numer 7 na godzinę wychowawczą. Kiedy niepewnie weszłam do klasy, usiadłam w ławce gdzieś na końcu. Nie była to duża klasa, bo było nas tam tylko 9 osób, bo brakowało jednej. Rautt mi tłumaczył, że jest w klasach tak mało osób, gdyż mamy być dla siebie jak rodzina. Naszym zadaniem jest przywiązać się do siebie i żyć jak rodzeństwo… Nasze pokoje znajdują się na tym samym piętrze, więc będzie łatwiej.
-Proszę o ciszę! – krzyknęła nauczycielka. Dość wysoka, piękna kobieta, wyglądająca na około 25 lat. Jej skóra miała piękny odcień kawy z mlekiem. Długie, czarne włosy i sterczące z nich kocie uszy zgrywały się w piękną całość. Ubrana była na galowo, jak wszyscy. Ja swój strój dostałam od Rautta. –Proszę, przedstawcie się po kolei i powiedzcie jakiego rodzaju potwora jesteście. Ja zacznę. Nazywam się Luisa i jestem kotołakiem. Możecie się do mnie zwracać po imieniu. Mam być dla was jak starsza siostra.
-Ja mam na imię Light i również jestem kotołakiem. – jakiś chłopak wstał i się przedstawił. Był bardzo przystojny. Krótkie włosy w odcieniu krówki ślicznie zgrywały się z jego uszami. (
http://www.indecco.pl/obrazki/poz_bezowy_ral_1002.jpg)
-Jestem Jess i jestem wampirem. – przedstawił się chłopak o bladej cerze i blond włosach z czarnymi końcówkami.
-Ja również jestem wampirem i mam na imię Frank. – wstał chłopak o równie bladej cerze i krótkich blond włosach. Widać było, że są rodzeństwem.
-Mam na imię Debbie i jestem wilkołakiem. – mulatka o długich, ciemnobrązowych włosach wstała i uśmiechnęła się do wszystkich.
-Nazywam się Ellie i jestem kotołakiem. – powiedziała dziewczyna o zielonych włosach i czarnych uszkach. Wyglądała uroczo.
-Ja jestem Amy i jestem czarownicą. – dziewczyna wstała i pokazała się. Miała dość krótkie, czarne włosy z niebieskimi pasemkami.
-Ja jestem Avril i nie do końca wiem, czym jestem. Na pewno jestem duchem.– wszyscy na mnie popatrzyli. Faktycznie, w ich oczach malowało się zdumienie, ale jednocześnie zrozumienie. Sami nigdy nie widzieli dziewczyny – królika.
-Dobrze, Avril. Na razie usiądź, potem się tobą zajmiemy. – powiedziała Luisa.
-Na imię mam Lawrence i jestem wilkołakiem. – wstał chłopak o siwo – srebrnych włosach. Wyglądał słodko!
-Ja jestem Jack i jestem… spidermenem! Buahahahaha!
-Jack, uspokój się. Przecież wszyscy widzimy, że jesteś wilkołakiem. – powiedziała Amy. Jack wyglądał uroczo i tak się zachowywał.
-Ok, skoro wszyscy się już znamy chodźcie za mną. Pokażę wam wasze pokoje. – Luisa wyszła z Sali i zaczęła prowadzić nas przez główny korytarz. Wyszliśmy na dwór i przeszliśmy do innego, dość dużego budynku. Weszliśmy na trzecie piętro i doszliśmy do korytarza, w którym było pięć drzwi. –Dobierzcie się w pary. Będziecie mieszkać dwójkami.
Spora część klasy ustaliła to ze sobą wcześniej. Podeszła do mnie Amy i złapała mnie za rękę.
-Dobra, czyli tak: Frank i Lawrence, Ellie i Debbie, Jess i Jack, Amy i Avril i Light z Rauttem, tak?
-Tak!- ktoś krzyknął.
-Dobra, dobierzcie sobie pokoje. Na razie was zostawiam, jak coś pokój mam na ostatnim piętrze. Nie rozwalcie niczego! – wszyscy biegiem się rzucili do pokoi. Razem z Amy zajęłyśmy pokój drugi z lewej. (ustawienie drzwi: jedne naprzeciwko wejścia z korytarza, dwa po prawej i dwa po lewej)
-No, to co chcesz robić? – spytała Amy przyjaźnie.
-Ja? Nie wiem. A ty Bunny? – spytałam króliczka.
-Ja chcę marchewki. – odpowiedział. Zaśmiałam się.
-Jesteś czarownicą, tak? A umiesz wyczarować marchew dla króliczka?
-Tak, proszę bardzo. – uśmiechnęła się i na jej dłoni pojawiły się marchewki. Bunny zaczął jeść marchewki ze smakiem. Położyłam go na łóżku i usiadłam.
-Too… Skąd jesteś?
-Ja? Z daleka. A ty?
-Nie do końca wiem. Chyba też z daleka.
-Avril. Chodź ze mną. – do pokoju weszła Luisa. Lekko przestraszona i zdenerwowana wstałam i poszłam za dziewczyną. Wyszłyśmy z budynku i na powrót weszłyśmy do szkoły. Nie zaszłyśmy daleko, bo weszłyśmy do gabinetu dyrektorki.
-Cześć Luisa. O co chodzi? Już ktoś coś nabroił? – zaśmiała się miło.
-Nie, jeszcze nie zdążyli. Mam tu bardzo ciekawą osóbkę… Twierdzi, że nie wie, czym jest.
-Pokaż się no tu… - wyszłam zza Luisy.
-Mam na imię Avril. Jestem duchem. – powiedziałam niepewnie. Dyrektorka mnie oglądała z każdej strony i nie mogła się nadziwić moimi uszami i puchatym ogonkiem.
-Coś mi tu nie gra. Zdecydowanie ktoś maczał palce w twojej krwi i DNA. – niespodziewanie mnie powąchała. –Pachniesz raczej jak dhampir z nutą królika, ale to raczej niemożliwe… - uśmiechnęła się tajemniczo.
-Nie wiesz może, gdzie jest twoje ciało? I w jakim jest stanie?- spytała Luisa.
-Nie, przykro mi. Ostatnio widziałam je jakieś dwa miesiące temu… Było rozszarpane.
-Dziwne. Zdecydowanie zabił cię wampir, ale był to chyba na dodatek jakiś psychopata. Mogę cię ugryźć? – spytała Luisa. Lekko przerażona tym pomysłem, pokiwałam głową. Chwilę po tym poczułam tylko krótkie szarpnięcie o moją rękę. Kiedy na nią spojrzałam, leciała z niej strużka krwi… Dyrektorka znikąd wyjęła jakąś fiolkę i zaczęła zbierać moją krew.
-Przyda nam się do badań. Dziękujemy, Avril. Idź teraz do pielęgniarki, znajduje się na końcu korytarza. – grzecznie wyszłam i poszłam gdzie mi kazano. Na miejscu zastałam pomieszczenie z kilkoma łóżkami i bardzo mile wyglądającą czarownicą. Zawinęła moją rękę w bandaż, po czym odesłała mnie do pokoju.
…
-Pani dyrektor, w jej krwi czuć kotołaka, wilkołaka, wampira i królika naraz!
-Nie pleć bzdur, Luisa!
-Nie plotę! Sama się przekonasz, Ririn. – polizała stróżkę mojej krwi, spływającej jej z kącików ust.
-Luisa, dostarcz to pielęgniarce. Niech to zbada. – podała zatkaną fiolkę z czerwonym płynem. Dziewczyna wyszła i zaniosła to do ‘laboratorium’.
-Zbadaj tę krew, dobrze?
-Pewnie. Na jutro przyniosę ci wyniki...