Tereny Poza Watahą > Las
Spalony Las
Michonne:
"To znowu on"-pomyślałam. Poczułam chęć zemsty za zniesławienie sznureczka...
Razer:
Basior uderzył łapą w śnieg.
-Dosyć tego!Płaczę jak zwyczajny mięczak!(małżxD)-Razer podniósł się.
-Było minęło,nic już nie zmienię...Piętno mordercy nigdy mnie nie opuści-powiedziawszy to położył się pod drzewem i zamknął oczy.
Michonne:
Po pewnym czasie zastanowienia postanowiłam wyjść.
-Ty! (Hey you! xD ) Dlaczego płakałeś?
Razer:
-Śledzisz mnie?!Od jak dawna tu jesteś?!-rzekł basior wstając
-Wcale nie płakałem!-po chwili dodał.
Michonne:
-Nie śledzę!-krzyknęłam.- Niedawno przyszłam. Nie musisz się wstydzić kim naprawdę jesteś-nieco się uspokoiłam.-Gorzej jak nie wiesz kim jesteś.
Basior wyglądał nieco na zmieszanego.
-Po za tym nikomu nie muszę mówić, nie?
Uśmiechnęłam się lekko.
-Tak w ogóle zastanawiam się nad czymś.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej