Tereny Poza Watahą > Lodowiec

Lodowa polanka

<< < (77/79) > >>

Lajna:
Podniosłam niewidzące oczy. Mięśnie pod sierścią naprężyły się, a ja sapnęłam. Tak bardzo tego pragnęłam... Już miałam się zgodzić, gdy mój umysł zalała fala białego światła. *Ale skoro on jest tutaj, to już nie musisz szukać...Dołączyć do nich do kogo? Przemyśl to Lajno...przemyśl nim będzie za późno...* i głos się rozpłyną. Światło znikło. Podniosłam się. Wyglądałam strasznie. Na pysku rany wyżłobione łzami wciąż krwawiły i zostawiały małe plamki krwi. Przez pysk przechodziło również wiele ran zrobionych bez umyślnie. Najbardziej bolały cztery... te, które mnie oślepiły. Po łapach spływała krew, również od ran ciętych pazurami. Kości(gdyż ona. wege, nie spożywa mięsa i nie je wgl.) wystawały żałośnie, lecz mięśnie na ciele dało się zobaczyć. Sierść została doprowadzona do stanu żałosnego. Grzywka opadała mi na ślepe oczy. Wyglądało to dość przerażająco. Resztką siły "wysłałam(dofidzenia)" szczeniaka do Menmy, a bynajmniej do jej jaskini. Łapy ugięły się przede mną jakby coś ciągnęło mnie ku ziemi. Wyglądało to jak pokłon. Zasyczałam cicho.
-Obserwujecie? Taaak? Jak? Dlaczego? Arser...On nigdy by takiego czegoś nie zrobił. Wrócił by! Wrócił!-krzyknęłam i poczułam jak serce wali się o żebra. Czułam się jak lew w klatce.
-Czego... czego chcecie wy nikczemnicy? Coście robicie na tej ziemi?-powiedziałam chłodno i spokojnie. Moje ciało przeszedł elektryczny wstrząs, a ja wygięłam się nienaturalnie.

Razer:
Zjawa przypominająca Arsera nie przejęła się stanem Lajny.Na pysku wilka pojawił się chytry uśmiech,gdyż stan w jakim była ułatwiał manipulowanie nią.Jej zgoda lub sprzeciw był zbędny.Chciał tylko sprawdzić na ile ma silną wolę.Miała silną i nie dała się nabrać,więc trzeba było działać szybko.
-Chcemy tylko wprowadzić nowy ład i zmienić świat na lepsze.Już wkrótce do nas dołączysz i pomożesz nam pozbyć się tych,którzy są przeciwni naszej woli.Potrzebujemy wilczej alphy,czyli ciebie,Lajno.Tej,która będzie mogła wybić wszystkich..po kolei.Niczego nie rozumiesz,prawda?To przez nich..To oni wszyscy są winni twoim cierpieniom.Nie pamiętasz ile razy ciebie ranili,upokarzali,wyśmiewali,a ty musiałaś to znosić? Wyczuwam w tobie nienawiść.Od lat starasz się ukrywać swoją ciemną stronę.Okłamujesz siebie i innych...Zło w twym umyśle tak bardzo chce wyjść na światło dzienne i my mu w tym pomożemy-zaśmiał się i skoczył na Lajnę,wnikając do jej umysłu.Sprawiało to niewyobrażalne cierpienie.Zjawa szperała w jej wspomnieniach,co Lajna mogła zauważyć poprzez widoczne fragmenty ze swojego życia.W ciągu kilku sekund przypomniała sobie cale swoje życie.Widziała małą,kolorową Sierrę.Sekundę później tą przygnębioną,wychudzoną,
teraźniejszą córkę.Widziała Śnieżkę,Demona i innych przyjaciół.Początki watahy,wspólne zabawy,przygody.Te pięknie wspomnienia zaczęły zanikać,pozostawiając po sobie jedynie nic nieznaczącą pustkę.Ciało wilczycy zaczęło drżeć,a ból stawał się coraz silniejszy.

Lajna:
-Pamiętam... Wiesz do kogo mam nienawiść? Nie do nich. DO WAS! Do WAS! Rozumiecie mnie?!-wrzasnęłam, lecz nie ze strachu tylko z bólu. *Wyjdź! Mój umysł...Zaraz Cię spali. Zniszczy!* krzyknęłam w myślach. Powoli kawałek po kawałku w środku mego umysłu rósł ogień(nie krzywdzi jej. To ogień jej woli). Coraz większy i większy wypierając przeciwnika. Leżałam na ziemi. Sporo wysiłku trzeba w to włożyć. Chwilę potem zaczęło jaśnieć czarne światło w mym umyśle i zmiatał wszystko na swej drodze. Wrzasnęłam z bólu i wygięłam się pod nienaturalnym kontem.

Razer:
Stwór opuścił jej ciało,lecz nadal się szyderczo uśmiechał.
-Jesteś taka zabawna-wyszeptał.Nagle znikąd pojawiły się kolejne zjawy.Otoczyły białą wilczycę.-Nikt nie oprze się naszej woli.NIKT!-wrzasnął i całe otoczenie przybrało czarną barwę.Śnieg pod łapami Lajny zniknął.Znajdowała się w swego rodzaju próżni,otoczona ze wszystkich stron tymi paskudnymi bestiami.
-Jeżeli nam odmówisz skrzywdzimy ją!-wrzasnął i obok niego pojawiła się Sierra.-Na pewno tego chcesz?-wyszeptał rozbawiony i Sierra padła martwa,przemieniając się w pył.Zniknęła.
-I jak?Masz ostatnią szansę..

Lajna:
Poczułam odór.
-Wiecie wy jesteście tacy kochani. Troszczycie się o mnie, ale wiecie co? MAM TO GDZIEŚ! Sierra moja kochana córeczka? Tkniecie ją, a zginiecie w ciągu kilku sekund, przyrzekam wam to!-krzyknęłam, a mój głos rozniósł się echem po próżni.
-Nie wiecie z kim zadzieracie... Z panią Nocy i śmierci. Panią ognia piekielnego. Jeśli chcecie być martwi załatwię wam to w kilka sekund.-powiedziałam i zaczęłam się psychicznie śmiać. Mój śmiech był tak straszny, aż ciarki przechodziły.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej