Tereny Pierwotnych > Jezioro
Rzeka
Ian:
W tej samej chwili, co Karo, Gareth rzucił się przede mnie. Bynajmniej nie dlatego, by mnie ratować, doskonale wiedział, ze nic mi nie będzie, bo ani ogień, ani demoniczność na mnie nie działała. Gari wchłonął całą energię zużytą przez Darknessa do stworzenia ognia. Oczy zaświeciły mu na czerwono jak latarki, tak jak znaki na futrze, na pysku wykwitł szeroki jak u Kota z Cheshire uśmiech. Potem przeciągnął się i z błyskiem rozbawienia zerknął przez ramię na nas. Burknąłem coś pod nosem.
- Idę. Nie ma sensu tu sterczeć. - wciąż nie odblokowywałem umysłu, to też nie miało dla mnie sensu. Cóż... Wszystko jest bez sensu. Gareth, ewidentnie słysząc moje myśli, przewrócił oczami. Zaczął wymachiwać czarno-białym ogonem, zostawiając mi jego końcem pamiątkę w postaci dość głębokiego nacięcia na boku. To i jego kwaśny wzrok miało być podziękowaniem za fakt, że Karo zrobiła wszystko bez niego. Ale nie będzie się czepiał, w końcu dostał też prezent - darmową energię od nowego.
Karoiiina:
- To chodź, nerku - mruknęła i ruszyła przed siebie.
z.t.
Ian:
Rzuciłem jeszcze jedno wrogie spojrzenie na Darknessa i jedno niepewne na Garetha - przecież go znam, wkurzy tego nowego, a że to chude i niezbyt silne... Pewnie musiałbym lecieć i go ratować - po czym wyszedłem.
z.t.
Nemhain:
Zaniepokojona zachowaniem nowego wilka, ruszyłam znaleźć Nanę. Przy niej będę czuła się pewniej.
z.t.
Darkness:
- Próbujesz mnie naśladować? - zapytał ze zdziwieniem, gdy wilczyca prawie słowo w słowo powtórzyła jego ostatnie zdanie. Te samice już nawet własnego zdania nie miały, a basiory jak widać im wtórowały. Gdzie on trafił, do jakiejś dziury?
- Bęcwały i dno! Strzeż się, kruszynko, bo za niedługo cię znajdę, a wtedy twój przydupas już nie zdąży cię uratować - wrzasnął jeszcze za odchodzącą parką. Stwierdziwszy, że nie ma tu już nic do roboty postanowił wybrać się gdzie indziej, w poszukiwaniu szczęścia i ciekawych wydarzeń.
[zt]
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej