Wbiegłem, węsząc. Bądź co bądź zmysł ten wciąż miałem odrobinę nieczynny, ale zapach Karo doskonale tu wyczuwałem. Zatrzymałem się w bezpiecznej odległości, oceniając sytuację. Czyżby Karo została zaatakowana? Uwięziona? Dostrzegłem ją, związaną magiczną liną. Obok stał wysoki basior, na oko mojego wzrostu, może trochę wyższy. Czego on chciał od bezbronnej - no dobra, takie określenie do mojej partnerki nijak nie pasowało - wadery? Przyczaiłem się i już miałem zacząć zachodzić basiora od tyłu, gdy oczywiście cały plan zrujnował Gareth. Demon pojawił się dwa metry ode mnie w kłębie purpurowo-czarnego dymu, jak zwykle śmiejąc się z tylko sobie zrozumiałego żartu. Zakręcił się wokół własnej osi, rozejrzał i wyszczerzył szeroko na widok nowego basiora, w dodatku jego wzrostu, choć Gareth był o wiele drobniejszej budowy, oraz związanej Karo.
- Ło, co my tu mamy, La Loba! - zachichotał bez złośliwości. - Ktoś cię... USIDLIŁ?