Tereny Pierwotnych > Bagno

Bagno

<< < (41/47) > >>

Sierra:
-Ale mi basior...Phi.-przychnęłam i wyszlam.

Razer:
Jedno z najrzadziej uczęszczanych miejsc.Nieprzyjazne i tajemnicze.Bagna były idealnym miejscem na przemyślenie pewnych spraw.Przez całą drogę szedł,mimo że posiadał skrzydła.Co jakiś czas w oddali było słychać dźwięki przypominające krzyki. Usiadł pod najbliższą martwą wierzbą.Wiatr delikatnie powiewał jego sierścią,a on ze spokojem na pysku spoglądał w dal ,która była otoczona mgłą.Żab tutaj nie było.Owadów o dziwo też nie.Poparzenie wilka dała o sobie znać,więc Razer pokrył je okolicznym i powszechnym bagiennym błotem.Dało mu to ulgę. Czarne chmury zebrały się w myślach basiora. Nie tak miało być.Miało być to proste i bezproblemowe,lecz ostatnie wydarzenia znacznie utrudniły plan. Otrzymał ostrze,zbroję,skrzydła i doświadczenie.Był coraz bliżej celu.Zamknął oczy i rozmyślał.

Razer:
-Czy musi się to stać?Nie ma innego rozwiązania? -pomyślał Razer.-Jeśli to się stanie będę musiał stąd odejść,a jeśli tego nie zrobię...będzie tylko gorzej. Najpierw muszę stać się silniejszy.Awanse u Rachil są najprostszą drogą-wyszeptał cicho.

Razer:
Nagle usłyszał niepokojące skrzeczenie wron.Wstał i rozejrzał się dookoła.Nikogo nie było.Tak przynajmniej mu się wydawało. Po chwili usłyszał pluskanie wody.Nastawił uszy.
-Jest tu ktoś?-zapytał poddenerwowany.Chciał być sam,lecz los zawsze chce w jego przypadku inaczej. Zza wysokich traw wyszły trzy wilki.Średniego wzrostu,trochę mniejsze od Razera.Trzymały w pyskach sztylety,a sierść miały białą.Basior chciał tym razem uniknąć niepotrzebnej walki.Cofnął się o kilka kroków.
-Nie musimy tego w ten sposób załatwiać.Zapłacę wam,a wy się oddalicie co wy na to?-zaproponował Razer.
-Nie jesteśmy idiotami-burknął jeden z nich i zbliżył się do samotnika.
-Eh..a chciałem tego uniknąć-mruknął Razer i założył na siebie nową zbroję,a w jego pysku pojawił się miecz.
-My również.Masz okazję jeszcze się poddać-powiedział drugi z nich.
-I wsadzić mnie za kraty?Nigdy-odparł ciemnobrązowy basior.
W tym momencie rozpoczęła się walka. Razer zwinnie unikał ostrych sztyletów przeciwników.Tym razem polegał głównie na swojej zręczności.Zbroja okazała się bardzo przydatna.Była o wiele lżejsza i bardziej wygodna od poprzedniej. Powalił jednego z białych wilków na ziemię i przebił mieczem.Nagle poczuł silny ból na lewym boku.Chwila nieuwagi i basior oberwał.Nie przejął się i kontynuował walkę.Padł kolejny i został ostatni,który mimo widoku swoich martwych towarzyszy nie zamierzał uciekać.Samotnik zabłysnął czerwoną aurą i rzucił się na wroga.Ten w ostatniej chwili odskoczył i sam rozpoczął serię uderzeń. Razer upadł na ziemię,a do jego gardła została przyłożona broń białego wilka.Samotnik wyrywał się i zamiast w gardło,został cięty w pysk.Odepchnął przeciwnika i wznowił próbę ataku.Wpadli obaj do błota.Obcy wilk utonął,będąc podtapianym przez basiora. Razer wyszedł i rozejrzał się,oglądając pole bitwy. Białe wilki posiadały przy sobie sakiewki z monetami.Zapewne ktoś im zapłacił za ten zamach.Basior już nawet wiedział kto.Podniósł dwie skórzane sakiewki i schował je w swojej torbie,którą zabrał ze sobą w drodze na bagno.
-Przydadzą się-mruknął poplamiony własną i cudzą krwią.Rany nie były poważne,ale robiły wrażenie.Takie ataki nie zdarzyły się po raz pierwszy i Razer zdążył się do nich przyzwyczaić.Zawsze oznaczało to dla niego jakieś dochody.Skierował się ku wyjściu i wyszedł.

Nero01:
Wleciał. Nie było mu dane nic robić. Jedyne na co robił to nudzenie się. Wylądował delikatnie na drzewie.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej