Tereny Pierwotnych > Ocean

Kolorowe wybrzeże

<< < (2/3) > >>

Darkness:
Mijał czas, a on po prostu wgapiał się obojętnie w przestrzeń. Nagle poczuł, że coś się zmieniło. Darkness czuł się obserwowany, ale nie dał tego po sobie poznać. Westchnął zniechęcony i niby to przypadkiem powoli rozejrzał się, taksując okolicę spojrzeniem, bez żadnej podejrzliwości lub wątpliwości. Niczego nie zwęszył, ani nie zobaczył, ale jeden fakt nie umknął jego uwadze - w jednym miejscu trawa była zgnieciona, przyciśnięta do ziemi, jakby ktoś nań siedział, na dodatek ten mały spłachetek był zamarznięty, oszroniony. Gołym okiem było widać, że ktoś tam był. Basior znów spojrzał na ocean, niby ze znudzeniem i rezygnacją, zaś w pamięci przywołał obraz otoczenia. O ile się nie mylił niewidzialny ktoś był dosyć blisko.
Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, Darkness rzucił się w stronę zamarzniętej trawy. Nie trafił jednak tak jak planował - chciał skoczyć na tego kogoś, lecz go staranował i razem z nim przewrócił się na glebę. Wciąż nie widział tego kogoś, ale to mu nie przeszkadzało. Kłapnął szczęką i zacisnął ją, gdy natrafił na futro, obce ciało. Nie wiedział nawet w co i kogo trafil, chociaż prawdopodobnie była to łapa.

Ian:
Powietrze zafalowało, jakby ze śmiechu, a potem niedaleko Darknessa, w tym samym miejscu, gdzie 'stał', zmaterializował się Gareth. Basior, rzucając się na demona, przeniknął przez niego, gdy ten był w postaci cienia. Moc ta była u niego niezwykle rozwinięta, a Gareth niespecjalnie planował zabicie nowego, toteż basiora prawdopodobnie ogarnął tylko śmiertelny chłód i słabość. Gareth wyszczerzył się szeroko i smagnął ogonem, trafiając jego końcem w pysk basiora.
- Brzydki, tonto, nie wolno! - zarechotał.
Odsyłam do KP, tam jest wyjaśniona moc cienia u Gariego. xD Jest niewyczuwalny, nie można go dotknąć. On nie tylko ukrył się za cieniem, on się nim stał. xD

Cień  - ta moc pozwala mu na zmienianie się w cień. Staje się jakby niewidzialny, jednak nie do końca, wiadomo, jak to cień. Niesłyszalny, niewyczuwalny, niedotykalny, nie może się odzywać w tej postaci, ale poruszać przedmioty itp. za pomocą ich cienia już tak. Widzi także inne istoty, które są niewidzialne bądź ukrywają swoją obecność, np. za pomocą mgły czy cienia. Może zmienić swój kształt, ale jest to praktycznie bezużyteczne. Moc ta pozwala mu również na przenikanie przez inne istoty. Im bardziej rozwinięta moc cienia, tym większy wpływ wywiera na istotę, przez którą przeniknął (od uczucia chłodu i odrętwienia, przez słabość i utratę przytomności, po możliwość 'sterowania' istotą przez krótki czas i śmierć).

^
Maszejasz, bo wiem, że i tak nikomu nie będzie się chciało tego szukać...xD

Darkness:
Jasne, oczywiście coś musiało się stać i atak się nie powiódł. Darka ogarnął chłód, ale szybko przegonił go krótkotrwałą falą ognia, która pojawiła się na jego grzbiecie i zgadła. Był przez to słabszy, ale również wytrzymały - zarówno psychicznie jak i fizycznie, nie tak łatwo go powalić. Uderzenie ogonem odczuł jak uderzenie chusteczką. Równie dobrze tamten mógłby posmyrać go ową kończyną pod brodą, odniósłby lepszy skutek. Debil.
- To samo mówiła twoja matka, gdy zobaczyła cię po raz pierwszy - parsknął basior, kalkulując w myślach swoje szanse i planując kolejny ruch. - Czemu nie poleciałeś za swoim kwiatuszkiem, wierny psie?

Ian:
- Oho, widać wiesz o mnie więcej niż ja sam, anciano. - zachichotał demonicznie Gareth, bynajmniej nie zamierzając odpowiadać wprost na głupkowate pytania tamtego, ani wyprowadzać go z jakże rażącego błędu. Niech myśli, co chce, Garetha niczyje myśli nigdy nie obchodziły, bo niby do czego mogły mu się przydać? Niektóre były ciekawe, z niektórych mógł dowiedzieć się czegoś przydatnego - ale znaczna większość była bezużyteczna, tak jak u tego basiora. W dodatku, nikt nie mógł zajrzeć do umysłu Gariego, oprócz mnie, nie wiadomo, dlaczego tak było. Prawdobodobnie bariera powstała w chwili rozłączenia naszych umysłów. Gari wstał i zaczął się przechadzać po wybrzerzu, zerkając leniwie na niebo szkarłatnymi oczam.
- Nawiasem mówiąc, nino...- zlustrował wzrokiem sporą sylwetkę nowego. - Gracias za energię za free, to było coś. - zawył, szczerząc się i wymachując ogonem na wszystkie strony.

Darkness:
To miał być poważny, pewny siebie basior? Żałosne. Gdzie on trafił, do jakiejś krainy pedryli.
- Chichoczesz jak mała waderka podczas flirtu ze szczurem. W sumie i na brudnego szczura wyglądasz, więc pewną zbieżność tu mamy, iqekujo - co oznaczało to ostatnie słowo? Nic. Ale skoro tamten używał niezrozumiałego bełkotu, Darkness zrobi to samo. Niech ten frajer zastanawia się o co mu chodziło.
Darkness aż skrzywił się z niesmakiem, gdy Gareth jęczał i rzucał sję z rozkoszy.
- Matko kochana i nietrwała, rodzice cię wykastrowali w młodości? Zachowujesz się jak niedorozwitek emocjonalny. Przynosisz wstyd całej naszej rasie, a ja nie zamierzam cię niańczyć i uczyć powagi, pedrylu. Mam jeszcze energię w prezencie. Papa - zaśmiał się. Zmienił się w jastrzębia, wzbił się w niebo i odleciał, ale w międzyczasie zdążył zostawić dodatkową energię dla szczura. A mianowicie plame na futrze. Owszem, załatwił się na niego, brudząc mu sierść. Z szyderczym skrzekiem uleciał w dal, skrywając się za chmurami. Teraz już nie miał szans by za nim podążyć.

Zt

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej