Tereny Poza Watahą > Pustynia

Pustynia

<< < (154/155) > >>

Razer:
Wszedł.
-Radsul napisał,że ostatnio widziano go tutaj...-rzekł basior idąc przed siebie.Pokonywał piaszczyste wzniesienia.W nocy było znacznie chłodniej niż za dnia,więc gęste futro Razera nie przeszkadzało mu na pustyni.Minęły 3 godziny.
-Na pewno już go tu nie ma...-
Nagle coś uderzyło wilka w tył głowy.Basior odwrócił się i ujrzał Darla trzymającego głaz.
-Chciałeś mnie ogłuszyć?!-krzyknął Razer
-Być może-odpowiedział Darl wyrzucając kamień za siebie.
-Wiem co zrobiłeś...-
-To świetnie,nie tego chciałeś? Przecież sam przyznawałeś,że był okrutny-
-Tak,ale żeby od razu zabijać?!-warknął
-Chyba zapomniałeś już,jakie krzywdy nam wyrządził.Kazał nam przecież zabijać jeńców wbrew naszej woli.Niby w ten sposób uczyliśmy się.Pamiętasz zabijanie rodziców szczeniąt na ich własnych oczach?-
-Pamiętam,ale..-
-Przecież ty tego nie chciałeś,a on ciebie zmuszał,zresztą nie tylko ciebie.Każdego młodzika trenował na skrytobójcę.Teraz jego okrutne rządy się wreszcie skończyły!-
-Nie przeszkadza ci to,że jesteś poszukiwany?-Razer usiadł na piasku chcąc zmienić temat
-Nieee...życie uciekiniera nawet mi odpowiada.Chwila...gdzie twój brat? pewnie również zmienił się nie do poznania co?-uśmiechnął się

Razer:
-On..-
-Tak,tak,pewnie ruszył w swoją stronę w poszukiwaniu przygód hm?Heh..w ogóle się nie zmienił-
-Chodzi to,że...-
-Aaaa...ma już własną rodzinę? Wy to zawsze byliście typem podrywaczy..-zaśmiał się
-Daj mi dokończyć..-Razer tracił już cierpliwość
-A spotykacie się chociaż?bo..-
-On nie żyje rozumiesz to?!-przerwał mu
-Jak to?!-
-Po prostu nie żyje!czaisz?!-
-Wybacz,nie wiedziałem,nie chciałem ciebie zdenerwować!-
-Już zdenerwowałeś...-
-Proszę powiedz mi chociaż jak to się stało...
-Spłonął!Spalił się żywcem...i to moja wina!a teraz zmieńmy proszę temat!-
-Emmm...no dobrze...a więc...jak tam stado?-
-Przecież nie mam stada...-
-A no faktycznie...to może co u dziewczyny?-
-Nie mam dziewczyny!-
-Heh..sory..to może...em...jak się masz?-
-Teraz to wręcz fantastycznie!Oberwałem w łepetynę od kumpla.-
-Ej no..skąd miałem wiedzieć,że to ty.Przypominasz mi takiego jednego,który jest mi winny kasę.Nie widziałem pyska i ciebie nie poznałem,a twój ma specyficzny wyraz haha!-
-Tak,tak...Bardzo śmieszne.Fajnie,że się spotkaliśmy.Było super,ale na dzisiaj mam już dość wrażeń.Rozumiesz?-
-Spoko..Jeszcze nasze drogi się skrzyżują.Pozdrów Radsula,choć ten pewnie jest na mnie obrażony,ale i tak pozdrów ok?-
-Ok..-
-A i jeszcze bym zapomniał!-
-Co jeszcze?-
-Uważaj na siebie.-
-Będę uważał...-
-Obiecujesz?-
-Obiecuje!Mogę już iść?-
-Zaczekaj chwilę-Darl podnosi głaz,a pod nim leży szkatułka.Podchodzi do Razera i wręcza mu ją.
-Po co mi ona?-
-W środku znajduje się twój naszyjnik z symbolem watahy.Zabrali ci go,to fakt,ale to twoja własność.Ukradłem go,dobrowolnie by mi go nie oddali-
-Dzięki..no to pa..-Razer złapał szkatułkę w zęby i wyszedł.

Nemhain:
Weszłam i mruknęłam:
 -Ciepło tu. I piaskowo.

Nemhain:
Znudzona piaskowością miejsca, wyszłam.

Nemhain:
Co jak co, ale pustynia powinna być pusta. Na szczęście była. Położyłam się wygodnie i zaczęlam rozmyślać nad kształtami chmur. W pewnym momencie zorientowałam się, jak głodna jestem i rozejrzałam się dookoła, węsząc. Zauważyłam małą czarną plamkę, która czmychnęła pod kamień. Podeszłam i uniosłam go. Błyskawicznie złapałam małe stworzonko w pysk i przegryzłam. Zdążyło mnie ukłuć swoim ogonem. Solennie przyrzekając sobie bardziej uważać następnym razem, ruszyłam na poszukiwanie kolejnych "ostrogonów".

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej