Tereny Poza Watahą > Pustynia

Kanion

<< < (57/121) > >>

Demon:
________________
tak
Może być puma xD

Śnieżka (Blanka):
_____________
ok.. jeden bardzo długi post ode mnie już się produkuje... :P

Arser:
 Kiedy Demon uderzył łapą w grunt, rozpętało się piekło .Wielkie skarabeusze zaczęły podążać ku nas z prędkością wiatru rozwścieczone. Z gęby spływała im piana, a przekrwione oczy przerażały mnie doszczętnie, że aż żołądek podszedł mi do gardła. Jeden rzucił się na mnie ze swoimi wielkimi szponami wbijającymi mi się w plecy. Zawyłem z bólu znajdując jakiś kamień, który wbiłem mu w oko . Skulił się z bólu zostawiając mnie .Zaczął warczeć przebrzydle czekając na mój ruch . Nie miałem pojęcia co robić więc z kamienia stworzyłem miecz i rzuciłem się na niego warcząc. Zacząłem  wymierzać na niego ciosy biorąc jak największe zamachy. Uciąłem mu przednie odnóże pozostawiając go tylko z czterema. Zdenerwował się i wbił się w mój bark, podrzucając do góry jak jakąś szmatkę po czym rzucił na głaz, na którym obiła się moja sylwetka. Byłem zmęczony już tą walką, jednak nie chciałem zostać bez szans. Wstałem więc na równe łapy kulejąc, cały w krwi swojej i potwora. Wskoczyłem na niego z pędem wiatru omijając jego uderzenia. Ledwo żywy próbowałem znaleźć czuły punkt potwora. Na nic! Zrzucił mnie z siebie i przygwoździł do ziemi łamiąc mi przednie łapy. Byłem cały upaprany w ślinie skarabeusza, kiedy nagle uwidziałem w jego pysku coś co mnie zaintrygowało. Sięgnąłem tylna łapą do miecza i nagle coś mnie zmusiło do tego. Wbiłem miecz w naskrobany na jego skorupie znak. Z głośnym jazgotem odsunął się ode mnie padając na ziemie i krzycząc. Jednak to mi nie wystarczyło. Żywiołem ognia przez chwile zacząłem go palić po czym upadłem zmęczony na ziemie czekając na to aż skarabeusz w końcu wyzionie ducha. Jednak żuk nie dawał za wygraną chociaż był już praktycznie martwy, nadal próbował mnie zabić,wiec wbiłem mu kamień w drugie oko,niszcząc przy tym jego. Wyzionął ducha !


-------------------------------------
już .../byle jak ,bo u  mnie kuzyn jest xD

Śnieżka (Blanka):
Na komendę Demona żuki wyszły z ziemi. Zaczęła obmyślać plan jak pokonać takiego zwierzaczka.
- no cóż.. raz się żyje- powiedziała i pobiegła przed siebie. pod łapami wyczuła lekkie drganie, które powoli przeradzało cię w coraz większe i większe. Uskoczyła w lewo i w tym momencie żuk gigant się ujawnił. Był ogromny. Stąpał ciężko lecz zwinnie. Gdy podszedł na tyle blisko poparzyła mu  jedną nogę. Chyba nic mu to nie dało więc spróbowała jeszcze raz. Lekko przypalone włoski na odnóżu nic mu nie zrobiły. Uniosła więc piasek i zasypała go nim. W wyniku tego powstała góra piasku. Żuk poruszał się pod nim co można było zobaczyć gdyż piasek zaczął dygotać. Szybko wskoczyła na kupkę piasku i rozdmuchała go. Tym sposobem znalazła się na jego tułowiu, a dokładniej za głową gdzie schodzą się skrzydła. Z łap wybuchł ogień i zaczął spalać delikatne skrzydła żuczka. Przez co ten zaczął się miotać. Zeskoczyła z niego na gorący piasek i wycelowała kulą ognia w otwartą gębę żuka. Kula powoli gasła paląc zwierzę od środka. Gdy padł martwy pobiegła dalej. Pobiegła dalej. Wiedziała już jak wyczuć obecność żuka. gdy poczuła dygotanie w piasku odbiegła. Ten żuk także był wielki. Gdy wychodził z ziemi miał na swoim tułowiu tony drobnych ziarenek piasku, przy pierwszym jego ruchu zrzucił wszystko. Tym samym zasypał mnie. Wydostać się było ciężko. W końcu trochę tego piasku było. Jednak przy pomocy żywiołu ziemi powoli wydostawała się spod tego ciężaru. Gdy wyszła znajdowała się tuż pod stworzeniem. Zanów wytworzyła kulę ognia i wzbiła ją w powietrze. Pancerz żuka z dołu był jednak silniejszy niż przy delikatnych skrzydłach. Odbił więc kulę ognia rozpraszając ją na kilkanaście mniejszych odłamów. Kilka z nich spaliły jej sierść. Wybiegła spod żuka i wypróbowała taką technikę jak poprzednio. Zasypała zwierzę piaskiem i zwinnie na niego wskoczyła. Rozdmuchała ziarenka żywiołem powietrza i przypaliła żukowi koniec skrzydeł. Ten zaczął się miotać. Robił wielkie kroki. Ciężko było utrzymać się na śliskim pancerzu żuka. Więc zeskoczyła. Żuk schował się ponownie pod ziemię. Nie zdążyła go zniszczyć. Znów ruszyła przed siebie. Gorący klimat pustynna zaczął dawać się we znaki. Powoli traciła siły. Na domiar tego miała przypaloną sierść na grzbiecie. Gorące promienie słoneczne miały dostęp do jej skóry. Nie wyczuła kolejnych podrygiwań pod ziemią gdy żuk się wyłaniał. Razem z piachem spadła z żuka i ponownie została zasypana. Wykorzystała zmiennokształt i zmieniła się w żuka. (tego małego) Dzięki temu szybciej wydostała się spod piachu. Zamieniła się w siebie. Nie patrząc na tego żuka stanęła przed nim. ściekły zaczął celować w nią tymi swoimi szczękami (czy co to one mają tam przy gębie). W ostatniej chwili uskoczyła w lewo i wykonała jakby fikołka. Ten jednak się nie poddawał i znów wściekły zaczął kłapać szczękami. Korzystając z okazji rzuciła tam kule ognia. Robal padł trupem, przygniatając ją swym ciężarem. Powoli wygramoliła się spod niego. I stanęła przed nim patrząc na truposza...
___________________________________
skończyłam.. jest trochę bez sensu bo mnie wena opuściła już po 2 zdaniu xD

Chrona:
Instynktownie odskoczyła pod ścianę kanionu, gdy żuki zmaterializowały się przed nią. Zasyczała zdumiona czymś tej wielkości. Jeden z żuków ruszył w jej kierunku. Odbiegła kilka kroków od reszty, by jej nie 'przeszkadzali', a żuk ruszył za nią. Gdy była już w odpowiedniej odległości od reszty zatrzymała się, w przeciwieństwie do żuka. Wysunęła pazury, ale nie atakowała go, był zbyt wielki. Zamiast tego ziemię pod nogami żuka zamieniła w lepkie błoto, co go trochę spowolniło.
Ale nic poza tym. Szybko dokonała oceny sytuacji. Nie była zbyt korzystna, jeśli nie ma mocy... Żywioły. Prychnęła. Akurat.
Lód, woda? Skąd? To był kanion, nie było tu kropli wody, ani żadnej rośliny. Żuk wygrzebał się już z błota, był kilka kroków od Blue.
Ze ściany oderwał się wielki blok skalny i spadł na żuka. To jednak też nic nie dało. Żuk szybko wygrzebał się z gruzu. Blue
cisnęła w niego małymi, acz bardzo ostrymi odłamkami skał. Jeden trafił żuka w jego oko, gdyż ten zaczął miotać się w furii.
Wymachiwał ostro zakończonymi odnóżami, jedno scharatało Blue bok. Puma zasyczała i wskoczyła na ścianę, odbiła się od niej i
wylądowała na grzbiecie żuka. Drapała go, lecz to nic nie dawało. Dopóki nie ześlizgnęła się po jego gładkim grzbiecie w
stronę łba. Wbiła mu pazury w drugie oko, oślepiając go na nie. Żuk ponownie zaczął się miotać, tylko, że kłopot polegał na tym
, że zostały mu jeszcze 2 pary innych oczu. Zeskoczyła z żuka i zwinnie wylądowała na ziemi. Przykucnęła przy ścianie kanionu
by wtopić się w tło. Potwór zastygł w bezruchu i omiótł kanion spojrzeniem. Gdy ją wreszcie wypatrzył błyskawicznie rzucił się na nią.
'Zapadła' się pod ziemię i 'wynurzyła' z niej kilka metrów dalej. Akurat zdążyła zobaczyć jak żuk potężnie walnął w ścianę,
zrzucając na siebie przy tym kilka skał. Stworzyła kule ognia, które odbiły się od jego pancerza nie czyniąc mu krzywdy.
Wokół żuka pojawił się krąg ognia, a wiatr tylko podycał ogień. Po chwili niewyobrażalny żar otoczył żuka. Stworzenie w panice
ruszyło prosto w jej kierunku, gdy obok niej przebiegło niemal ją zmiażdżył. Zanim żuk otrząsnął się w jego kierunku leciała już
skała, o kształcie ostrza. Skała przeleciała koło żuka nie czyniąc mu krzywdy, ale... Czy niby na pewno? Z prawej strony kamień
dosłownie odciął żukowi nogi. Stworzenie padło na ziemię, dziko wymachując nogami z lewej strony. Z góry zleciały na ogromnego owada
skały w kształcie sopli lodu, które przebiły go w kilku miejscach. Taki był koniec żuka. Blue lekko kulejąc wróciła do reszty.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej