Tereny Poza Watahą > Pustynia

Kanion

<< < (60/121) > >>

Lajna:
Weszłam cicho. Jak zwykle w nocy było na pustyni ciemno. Moje skrzydła zapłonęły co z deka wkurzało lecz było przyjemne. Czasem ciemne i mroźne noce dawały się we znaki. Wyglądałam śmiesznie. Mały biały punkcik z palącymi się skrzydłami.

Tatiana:
Wieczór powoli zapadał. Ujrzałam jakieś palące się.. skrzydła? Oczywiście, wystraszyłam się, bo należałam do tych strachliwych. Zaczęłam iść przed siebie.
- Idąc prosto przed siebie nie można zajść daleko... - mruknęłam.

Lajna:
Wzleciałam w powietrze i swoją sporą posturą wylądowałam przed nie znaną mi waderą. Skrzydła nadal się paliły.
-Cześć-powiedziałam i machnęłam skrzydłami. Przechyliłam łepek patrząc na nią.

Chrona:
Wkroczyła rozleniwiona, zatrzymała się i spojrzała w dół kanionu. Zbytnio nie miała jak tam zejść, nie ześlizgnie się przecież po niemal pionowej ścianie. W oddali wydawało jej się, że widzi jakiś świecący punkcik. Uniosła łeb, spojrzała prosto na księżyc, a nad nią krążyła Lilith.

Tatiana:
Skinęłam głową. Byłam nieśmiała, nie wiedziałam co powiedzieć. Myślałam, że skoro ma skrzydła, jest kimś ważnym i na pewno mnie wygna, jak to było w poprzednich stadach.
- J-jes-stem Ta-taatianaa.. - powiedziałam, jąkając się.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej