Tereny Poza Watahą > Pustynia
Kanion
Vailins:
Spojrzałam na ciemnego wilka, który uśmiechał się jak rekin. W odpowiedzi zjeżyłam sierść.
-Wybacz. Jeszcze nie do końca nad tym panuję...-szarpnęłam lekko łapą basiora, aby zademonstrować o co mi chodzi. Chyba to robi wrażenie. Niepewnie podeszłam do wilków.
-Co tu robicie?-zapytałam już nieco mniej grzecznie, z uniesioną dumnie głową.
Dominique:
Zamyślony trochę jakby się zawiesił na tyle mocno że nawet nie zauważył że Isoschi'm coś lub ktoś szarpnął w końcu się odwiesił bo w końcu nie wypada tak nagle udawać że się go nie ma gdy nagle przypałętała się mała obca wilcza postać. Doszło do niego że to ona od tak sobie przejmuję kontrolę nad kimś a jemu to nie pasowało. Nie raczył odpowiedzieć pytanie tylko wstał i groźnie spojrzał na szczeniaka.
Vailins:
Spojrzałam na białego wilka. Patrzył na mnie tak, jakby myślał, że tu rządzi. Akurat. Prychnęłam na niego.
-Nie ładnie nie odpowiedzieć na czyjeś pytanie.-spiorunowałam basiora wzrokiem. Chyba mu to się nie podoba.
-Zresztą, nie musisz.-znów zerknęłam na ciemnego wilka.
Dominique:
- Nie ładnie tak przejmować sobie nad kimś kontroli. - Szczeniak próbujący wyglądać na groźną delikatnie rozbawił jego lecz zaśmiał się tylko w duchu. Podszedł do niej i łapą popchnął ją na tyle mocno żeby się przewróciła.
Vailins:
Kiedy biały wilk mnie przewrócił, błyskawicznie wstałam, i jak żmija ugryzłam go w łapę. Do krwi. Myśli, że może tak wszystkich bezkarnie poniżać? Niedoczekanie! Jeszcze raz wbiłam ostre kły w jego ciało. Na pamiątkę.
-Nie będziesz zadzierać z córką pustyni!-warknęłam. Mój ogon lekko kiwał się na boki. Moje ciało już było przygotowane do walki. Nawet jeśli basior jest większy i silniejszy. Chyba mam już pierwszego wroga.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej