Tereny Poza Watahą > Pustynia
Kanion
Razer:
-Nie-odparł krótko i wskazał łapą bliznę na piersi.
Gambit:
Spojrzałam na długi, różowawy pasek gołej skóry na piersi basiora. Fakt, tego nie zauważyłam.
- Jak na rodzeństwo nie jesteście jakoś wyjątkowo zgodni - mruknęłam. - Panienka powinna na siebie uważać, bo jak się będzie tak pieklić, to jej sierść wypadnie. Złość urodzie szkodzi, a ona nie za bardzo ma czym szastać - uśmiechnęłam się półgębkiem. - Co nie zmienia faktu, że odbra jest w tym, co robi... Te już poznałeś? - ruchem głowy wskazałam pozostałe wilki.
Lajna:
Uniosłam łeb i spojrzałam na nich z lekką...hmm zazdrością? Nie wiedziałam jak to nazwać. Przeklnęłam cicho pod nosem, gdy próbując ukryć tatuaże. nie znikały. Lekko spanikowałam. Może są ślepi? Wycofałam się kilka kroków do tyłu i schowałam się w małym cieniu. Spojrzałam na basiora. Ten se do nich podszedł.
-Matko..-jęknęłam. Basior spojrzał na nich z nijaką pogardą.
-Witam-powiedział dumnie. Machną ogonem.
_______________________
Co wy do Lajny maacie? :<
Razer:
-Heh..Masz całkowitą rację-powiedział lekko rozbawiony.-Wszystkich obecnych tutaj znam-odpowiedział,lecz nagle ujrzał dużego basiora,który wyraźnie się wywyższał.
-Oprócz jego-odpowiedział cicho przez zaciśnięte kły,wyraźnie zdenerwowany zachowaniem obcego.
Gambit:
- Wszystkich znasz? Oh, w takim razie zazdroszczę kontaktów towarzyskich - podejrzewam, że basior nawet nie wiedział, ile w tym było prawdy.
Jak dotąd to z nim rozmawiałam najwięcej. Do tego parę zdać mentalnie wywarczanych z Rachil, z pięć z Vail i może trzy z półżywą Lajną. Tak, to by było na tyle.
- Oprócz jego.
Teraz dopiero zauważyłam idącego z Lajną basiora. Sama Lajna wiele się zmieniła.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej