Tereny Poza Watahą > Pustynia

Kanion

<< < (113/121) > >>

Lajna:
Wadera zaśmiała się nawet gdy ją porażono. Rozpłynęła się by po chwili siedzieć na grzbiecie samca.
-Ihaha!-wgryzła mu się mocno w kark.

Vailins:
Gdyby czarny basior nie zabrał mi Kryształowego Serca, dałabym radę ich pokonać. Teraz byłam za słaba. Warknęłam z bezsilności, po czym jeszcze raz spróbowałam pokonać ich umysłem. Bez skutku. Zmieniłam postać na czarną lwicę i rzuciłam się pomóc Gambit i Razerowi.

Razer:
-Łaa!-krzyknął i spadł.Złapał go skurcz przez ugryzienie w kark.Jego ciało było wciąż naelektryzowane,lecz wadera na nim nawet tego nie czuła.Czy to na pewno był wilk?Kim,a może raczej czym są te wilki?Te myśli gnębiły basiora usiłującego wyrwać się waderze.Spojrzał na czarną lwicę.Chwila,czarną lwicę?Tak,to była Vailins,która nie zamierzała siedzieć na widowni i postanowiła przyłączyć się do walki
-Pomóż Lajnie!-krzyknął.

Lajna:
-A teraz konaj skarbie-wyszeptała wadera do ucha Razera. Zeskoczyła zwinnie i z uśmiechem rzuciła się na lwicę.
****
Ugryzł mnie w łapę i poczułam rozlewający się po moim ciele jad.
-Ty!-krzyknęłam. Kopnęłam z całej siły basiora łamiąc mu kilka żeber.
-Zemszczę się na Tobie kochana Nefert... Powstanę i będę silniejszy niż kiedykolwiek.-wyszeptał i spojrzał na mnie. Potem "utoczyłam" z niego życie.
-Kto kolejny?! Was przywódca nie żyje! Dalej! Kto mi się sprzeciwi!?-wrzasnęłam do pozostałych wilków. Zaczęło na mnie biec kolejne 3 wilki.

Vailins:
Potężnym uderzeniem łapy, zwaliłam atakującą waderę z nóg. Wyszczerzyłam zęby w złowrogim grymasie. Skoczyłam na przeciwniczkę łamiąc jej kilka żeber. Potem odskoczyłam i pobiegłam do Lajny. W końcu na coś się przydam.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej