Tereny Poza Watahą > Pustynia

Kanion

<< < (117/121) > >>

Vailins:
-Nie wytrzymam!-jęknęłam. Razer, szybko! Czułam jak krew pulsuje mi w żyłach. Otworzyłam oczy i błagalnie popatrzyłam na wilki. Niech się pospieszą!

Menma:
-Idź! najwyżej wrócisz i mi pomożesz jak tak bardzo chcesz być bohaterski!-odburknęła.Zatrzymała się przy Vaili-już dobrze kruszyno..idź z nim..-Wpadła w chwilową zadumę-wszyscy jazda stąd!-zawołała,po czym dodała cicszej- zaraz dołączę..
Shandy zachichotał"Zabawa się zaczyna..ohh!"

Vailins:
-Nie! Może nie dam rady ich utrzymać, ale będę walczyć.-w tym momencie moje pęta pękły. Wilki były trochę skołowane, ale zaraz rzucą się do ataku. Byłam uparta, więc nie ruszałam się z miejsca.

Razer:
*Zrobię coś głupiego,czego pewnie później będę żałować*-pomyślał i zaświecił czerwonym blaskiem.Piach pierw zaczął się unosić wokół niego,a potem wokół innych wilków. Razer zrobi to pierwszy raz.Pierwszy raz użyje teleportacji na kilku osobach.
-W góry!(pojawimy się gdzie indziej.Nie w górachxD)-krzyknął.Wypowiedział zaklęcie w nieznanym języku i w jednej chwili wszyscy zniknęli..oprócz Menmy. Samotnik wprawdzie przeniósł jej świadomość,tylko którą?Są dwie,ale jednej zabrakło.Z innymi nie było większego problemu.Vailins przeniósł ze względu na jej młody wiek.Uważał,że szczeniak nie nadaje się do walki z takim przeciwnikiem.Zwyczajnie potraktował ją jak bachora.

Menma:
Jej oczy zalśniły szkarłatem
-poruszajmy się..-i rzuciła się w stronę wilków.
Pierwszy rzucając się na nią,oczywiście powalił wadere
-ojejku! chcesz się bawić!-zakrzyknęła wadera,jednak to nie była ona,a jej alter ego,teraz miało prawo głosu.
Zamachnęła się łapą,dotykając nią czoła atakującego wilka.
Wystarczył ułamek sekundy,gdy nawiązała łączność,odszukała potrzebne  komórki,zniszczyła je,doszło do poważnego krwotoku,przez co z nosa,oczu i pyska napastnika,zaczęła tryskać krew,a ten chwile później padł na ziemie.
Wadera się podniosła,roześmiała szaleńczo-pobawimy się po mojemu..-szepnęła,nagle w stronę napastników zaczęły lecieć chmary kruków,które rzuciły się na wrogów,zaczynając ich żywcem zjadać.
Napastnicy oczywiście się bronili,jednak na miejscu jednego martwego ptaka,wlatywały kolejne dwa,wyrywając łapczywie kawałki mięsa.
-waaaasz opór jesst zbędny..!-zachichotało Alter-jednak! miło mi że chcecie się bawić,mimo że żadnej nie ma zabawy nie ma z wami,smuteeczeek..-wymruczał,po czym się roześmiał-szaaach!-nagle zza niezauważony napastnik zaszedł wadere od tyłu,rzucając się na nią,wbijając szczęki w jej kark z przeraźliwym warkiem.
Shandy się roześmiał-ból...aaah! krew!-sapnął,a jego szkarłatne oczy zalśniły,rzucił się na plecy przygniatając wilka,który jednak nie chciał puścić.-pobawisz się zeee mną? opowiedzieć ci bajeczkę?-zaśmiał się i wyrwała wilkowi,któremu w pysku pozostał kawał mięsa pochodzący z karku wadery-był sobie raz wesoooły wilczek..i był..niegrzeczny..więc mamysia ..go..zjadła..-ponownie zaniósł się śmiechem,gdy z ziemi zaczęły wychodzić martwe wilki,zaczynając go pożerać.
To była żywa Iluzja,tak idealna że aż namacalna.Jednak w natarciu na umysł,tworzyła prawdziwe rany,więc wilki cierpiały tak jak przy prawdziwym ataku.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej