Tereny Poza Watahą > Siedlisko ludzi
Wieś
Rena Ryuugu:
Przemknęłam się między kamieniami w stronę grupy ludzi. Rzuciłam się jednemu z nich do gardła i przewróciłam go. Poleciała krew. Zadowolona z siebie z krwią na pysku i łapach usiadłam na przeciwko pozostałych wieśniaków. Oni zastygli w bezruchu, podobnie jak ja. Podbiegłam do jednego i ugryzłam go w łydkę, zaczęłam biec dalej wiejską dróżką, a za mną grupa wieśniaków. Wtargnęłam jakiemuś wieśniakowi na podwórko, łapiąc przy okazji jedną kurę ( a za mną grupka wieśniaków ).
Rena Ryuugu:
Wyłamując drzwi wparowałam do domu, pobłąkałam się tam chwilę w poszukiwaniu okna, a kiedy je wreszcie znalazłam, wyskoczyłam przez nie. Stwierdziłam że nie ma tam już nic ciekawego do roboty. Wyszłam.
Ashland:
Wbiegł niczym huragan robiąc największy hałas jaki się da oczywiście jak zawsze kruki były sprawcami, krakały najgłośniej jak się da w końcu ludzie z łaski swojej wyszli z domów. Ich reakcja była bezcenna jakby nigdy nie widzieli pól wilka pól kruka.
-Kosomiecz! Trzeba zgarnąć trochę dusz! - Wydarł się na całe gardo.
Chrona:
Wpada tu i nie zwracając uwagi na ludzi podchodzi do Aszli.
- Trochę? Tak z 99 by się przydało, nie? - pyta niewinne.
Ashland:
-I taka jedna malutka duszka wiedźmy - Bardzo radośnie powiedział, spojrzał na ludzi z psychicznym uśmiechem z jego rozcięć zaczęła wyciekać krew, za bardzo się uśmiechał bo kto normalny jeszcze wystawia swoje kły na pokaz. Spojrzał na Holly jakby chciał powiedzieć "Rozpierducha będzie na całego".
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej