Tereny Poza Watahą > Siedlisko ludzi

Wieś

<< < (17/17)

Chrona:
- Nie, chyba 40. Cholera, miałaś liczyć! 37 chyba. Dobra, tu już mało kto jest, idziemy w inne miejsce? - zapytała, gdy zobaczyła, że wszyscy ludzie pochowali się już do domów, albo pouciekali daleko.

Ashland:
Wbiegł jak wariat w drzwi i się wyłamały z zawiasów, wbiegając do mieszkania staranował wszytko co popadnie również ludzi który się gdzieś w tym bałaganie zgubili, kruki od razu znalazły zgubionych istot Coranidev bez wahania zaczął tam szukać i znalazł na dzień dobry przegryzł najważniejszą tętnicę i ich pożarł duszę. Wyszedł z mieszkania cały w krwi jakby go całego pomalowali na czerwono.
-Teraz na pewno 40 dusz, to może pójdziemy do parku? Czy gdzie indziej?

Chrona:
- Można do parku - mówi i wychodzi, cała we krwi ludzi.

Ashland:
Wychodzi razem z Holly.

Nemhain:
Nemhain weszła i rozejrzała się. "Tego szukałam" pomyślała, patrząc na kury wałęsające się po podwórzach. Jedzonko. Przycupnęła kawałek od domów, obserwując otoczenie.
Pomyślała, że chyba powinna poczekać do nocy - teraz kręciło się tu kilku ludzi, zapewne niezbyt chętnych do podzielenia się kurami, czego Nemhain nie rozumiała. Przecież sami ich nie jedzą, nie? Położyła się na skraju lasu.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej