Tereny Poza Watahą > Dżungla
Dżungla
Razer:
-Ja nie chciałem,Marvel..-wymamrotał patrząc na zmasakrowane ciało szczeniaka.W tle słyszał wrzaski Lajny.Widząc stan Marvela poczuł żal i nieprzyjemną gorycz.Może Marvel ma rację?Nie..to nie może być prawda..
___________
Niech będzie twoje szczenię.Będzie bardziej..tragiczniexD
Doprz xd
Menma:
(Myślałam nad tym..xd znaczy..to nie jest jej szczenie..to tylko podszyta zmora..jak i za marvela,postać autentyczna,wszystko co mówi jest w większości prawdziwe,ale to nie jest prawdziwe..czyli..wygląda jak jej dziecko,mówi tym samym głosem i na sens,ale jednak to zmora. xd)
-Nie kochasz mnie? odrzucasz? to twoja wina,mamo..zostawiłaś mnie..-mówiło szczenie,podchodząc do niej,zatrzymało sie tuż przy waderze-spójrz na co pozwoliłaś,zobacz...dlaczego mnie zostawiłaś?
-więc dlaczego mnie porzuciłeś?-zapytał cicho Marvel-dlaczego pozwoliłeś by mnie to spotkało? wiesz ,że się bałem..wiesz że Cię podziwiałem,wiedziałeś że sobie nie poradzę....zostawiłeś mnie,pchając do nich..-Nagle i doszły kolejne odgłosy w oddali,było to wycie psów gończych,oraz od czasu do czasu strzały z broni palnej-pomóż mi...oni tu idą...-a same szczenie zaczęło powoli iść w kierunek,skąd dochodzą dźwięki-nie porzucaj mnie,tym razem..Razer....-mówił hipnotycznym głosem.
Lajna:
Spojrzałam na szczenie, nadal łkając.
-Odejdź...proszę...ja nie chciałam...ODEJDŹ! RAZER POMÓŻ! Proszę...-wrzasnęłam i już nie mogłam złapać powietrza. Czułam się jakby ktoś zawiązywał mi pętlę wokół szyi. Chciałam rzucić się do ucieczki, lecz nie mogłam. Serce waliło mi jak oszalałe. Jedyne co widziałam to szczenie. Szczenie...wpatrywałam się w nie i nie potrafiłam odwrócić wzroku. Próbowałam coś powiedzieć lecz nie mogłam wydobyć z siebie głosu.
(Pogmatwałaś to xd)
Razer:
Nie zwracał uwagi na wołania o pomoc Lajny.Cała jego uwaga skupiła się na zakrwawionym szczeniaku,a gdy Marvel zaczął zmierzać w kierunku,skąd dochodziły strzały,Razer musiał zareagować.
-Marvel nie idź tam!-zawołał i poszedł za nim.-Marvel,ja nie chciałem!-krzyknął.Już sam zaczął wierzyć w słowa szczeniaka.
Menma:
(Tak łatwo byłoby was teraz zabić...aleee...nieee xD)
Wtem coś szarpnęło Razera za ogon-Nie idź z nim!-pisnął panicznie,wręcz płaczliwie głos Marvela,ale jak to możliwe skoro zmasakrowane szczenie dalej szło przed Razerem,prowadząc go.Więc dlaczego jego głos był także za Razerem?. A jednak.
Szczenie wepchało się pod basiora(te za nim ...te prawdziwe xd),trzymając w pysku wisiorek od Safiry(Powiedzmy że zerwał się Razerowi,gdy ten ruszył za Lajną,dlatego zmora mogła tak blisko podejść.)Światło wisiorka rozbłysło,a zmasakrowany szczeniak zniknął.Światło kamienia jarzyło się coraz bardziej,rozświetlając coraz większy teren,pochłoną po chwili i okaleczone szczenie przed nią Lajną,które zniknęło w diabelskich krzykach.Wisiorek utracił swój blask,jednak było już na tyle widno,że spokojnie można było zobaczyć wszystko wokół.
Duch Marvela(ten prawdziwy xd,bo zmora zniknęła xd) odetchnął i wtulił się w łapę Razera,dalej trzymając w pysku wisiorek,który chwile później przez niego przeniknął i padł na ziemie.
(Jak by ktoś nie skumał..Marvel prawdziwy powstrzymal Razera,przynosząc wisiorek,który ten zgubił.Wisiorek się uaktywnił i zniszczył zmory,więc nie ma ani zmory przy lajnie,ani przy Razerze,wszystko jest spokojnie i jest już rano xd )
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej