Tereny Poza Watahą > Dżungla
Dżungla
Lajna:
-Ehh ale wróć żywy, dobrze?-spytałam patrząc na niego.(Jak to nie? To czemu tłumacz wybiera hausa i nie tłumaczy? xD)
Razer:
-Wrócę.Jestem przygotowany-powiedział zmotywowany.Lajna i reszta musiała przywyknąć do tego,że Razer często może znikać bez konkretnych wyjaśnień.Rozłożył skrzydła i odleciał.
Lajna:
Spojrzałam na Marvela. Złapałam go w pysk i szybko opuściłam te miejsce.
Karoiiina:
Wadera cicho wsunęła się do dżungli. Jej tęczowa grzywka leciała na oczy, przez co nic nie widziała. Omijała drzewa - nie było to trudne. Po pewnym czasie uniosła łeb do góry i rozejrzała się.
Isoschi:
A cóż to? A któż to? Nadchodzi psychollo! Jeszcze nie widać jak już słychać te trzaski łamanych gałęzi, bo oczywiście gdzieś wpaść musiał, do jakieś dziury zarośniętej krzakami; do tych różnych dziwnych dźwięków doszły jeszcze jakieś skomlenia... a nie, sorry, to jest śpiew. Piękny śpiew, do tego to akurat głos miał, ale nie dzisiaj, teraz miał już chrypę, trzeszczał i trzeszczał i przestać nie chciał, totalna masakra. Uporał się z dziurą i niczym torpeda ruszył przed siebie, zatrzymał się dopiero na widok jakieś samicy, dorwanej przez ufo, przynajmniej tak uznał gdy zobaczył jej wariacką grzywkę. Wyszedł z ukrycia i zmierzył ją wzrokiem, oczywiście na pysku gościł ten psychopatyczny uśmiech:
- Oo, witaj piękna niewiasto, zwiałaś z kosmosu?
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej