Tereny Poza Watahą > Dżungla
Dżungla
Karoiiina:
Usłyszała czyjś głos. Wątpiła, że to do niej, ale była tu sama.. no i ten głos. Ponownie się rozejrzała i ujrzała jakiegoś basiora. Spojrzała bez słowa. Nie odezwała się - po co?
GG mi się spieprzyło ;-;'
Isoschi:
Chwilę ją obserwował oczekując odpowiedzi, jednak takowej nie otrzymał. O, nie ładnie, tak bezczelnie ignorować Iska? Skandal. Spokojnie, spokojnie, pewnie biednej coś zrobili w tym kosmosie pomyślał i spojrzał na nią współczująco, przynajmniej starał się tak wyglądać, w efekcie niespecjalnie mu wyszło, bo ta jego natura psychola zawsze jest widoczna, nie można jej ukryć.
-Kurcze, biedulka... Pewnie ci te ufoludki, kosmici wycięli język i nie możesz mówić, jak nie fajnie. Chociaż nie, przynajmniej mi nie będziesz przerywać, mogę ci opowiedzieć kilka ciekawych historii, chcesz? A no tak, nie mówisz... a rozumiesz mnie chociaż? - podreptał bliżej do niej, acz nie za blisko, gdyż coś tam mu mówiło by utrzymywał bezpieczną odległość.
Karoiiina:
- Może rozumiem, może nie - powiedziała spokojnym tonem. - Czy to, czy Cię rozumiem czy nie ma jakieś znaczenie na wpływ warunków pogodowych czy coś innego?
Isoschi:
-Wow, ty mówisz! I to w tym samym języku co ja! - aż podskoczył z wrażenia, gdy się okazało, że wadera potrafi wydawać z siebie jakieś dźwięki zwane mową.
-Zmiany pogodowe? Czyli księżyc... stamtąd chyba zjawiają się tacy... mili osobnicy - spojrzał na waderę jak na idiotkę, no bo kto normalny w takiej sytuacji o pogodzie wyskakuje? Potem chciał coś powiedzieć, jednak ugryzł się w język i aktorsko miluśnie się uśmiechnął.
-Nie, pogody to nie wiem, ale skoro rozumiesz to, mam jakieś takie większe chęci by ci towarzyszyć w tej podróży i opowiadać te ciekawe historie, które nie są koniecznie ciekawe. Myślę, że się jakoś dogadamy, to znaczy nie musimy, chodzi o to, że ten czas wspólnie spędzony będzie miły, a ty jak myślisz? Och, nie ważne, ale się cieszę, że ciebie spotkałem. O właśnie, jak chcesz to możesz mi mówić Isoschi, Is czy jakoś tak.
Karoiiina:
- Karo - mruknęła, wzdychając. Jakoś dziwny był ten Isoschi, czy jak mu tam. Wadera zaczęła iść dalej przed siebie. Może pójdzie, może nie.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej