Tereny Poza Watahą > Dżungla
Dżungla
Isoschi:
Jak wadera ruszyła zaraz dorównał jej kroku. No w końcu nie mógł jej opuścić, jeszcze tak nie było by ktoś był w miarę... miły, czy raczej tolerancyjny wobec jego osoby. Zazwyczaj to wygląda tak: "-Hej, jestem Isek srebrnogrzywek, a ty? Co porobimy? - Zostaw mnie w spokoju! Idź sobie!" także, no bardzo nie miło, nie koleżeńsko, nikt go nie lubi, taka ofiara losu, poniewierana, ale to przecież nie jego wina, że jest cholernym psychopatycznym optymistą. Ale teraz chyba jest jakoś inaczej, przynajmniej jeszcze go nie odganiała.
-Pochodzisz stąd?
Karoiiina:
- Taaak jakby - mruknęła, patrząc kątem oka na Isoschi'ego.
Ishan:
Do tej miłej i spokojnej jak dla niego dżungli przyszedł nieznajomy przez większość mieszkańców tego stada wilk.
Stanął w jakiejś części dżungli i westchnął ciężko... Po chwili idąc dalej, szedł z spuszczonym łbem, coś pod nosem dumając. Na nic co go otaczało nie zwracał swojej cennej uwagi. Tak sam sądził, że ma cenna uwagę, ale nie wiadomo czy to jest prawda...
Szedł tak przez długi czas, aż dodarł znów na jakiś wycinek dżungli gdzie nie było żadnego zarośla ani drzewa. To było trochę podejrzliwe, bo z takim czym spotkał się w lasie gdzie był wcześniej. Więc postąpił tak samo jak w lasie usiadł, spuścił łeb i zamknął oczy...
Isoschi:
-Tak jakby? Nie łatwiej odpowiedzieć tak jaśniej? Tak lub nie czy coś? Nie lubię takich odpowiedzi, gdzie trzeba się czegoś domyślać. - mruknął idąc obok wadery. Po chwili znów na jego pysku pojawił się uśmiech. -Ale tak, nie wszystko się ma co się lubi. Gdzie idziemy?
Karoiiina:
- Najwidoczniej przed siebie - mruknęła. - Jakby jestem stąd. Coś jest tu ze mną powiązane, ale nie wiem co.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej