Tereny Poza Watahą > Siedlisko ludzi

Rzeźnia

<< < (41/69) > >>

Mistic:
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Aylin już wyszła.

Mistic:
Wyszłam

Tasha:
weszłam
Dookoła mnie wisiały linie, do których były przywiązywane świnie. Wszędzie unosił się smród padliny. Przeszłam kawałek, ujrzałam rozkładające się od dawna części ciał świń. Widok był dobijający do końca. Wszędzie była krew...Ale przecież my też jesteśmy mordercami? Ale nie w takiej ilości.....

Tasha:
-Rozumiem, że my też zabijamy (my wilki) ale nie takie ilości i nie tak często. To co się tu działo to naprawdę....aż brak słów....Ludzie to chyba najokrutniejsze stworzenia- myśląc doszłam do końca, ale do środka weszli ludzie. Z szybkością schowałam się w cieniu, na końcu pomieszczenia za stertą desek. Przyglądałam się im z ciekawością.-To przecież ci co w tedy na plaży!-nadeszła mnie myśl. Wyciągneli noże, z których wyczułam zapach wilczej krwi. zakłopotałam się, bo szli w moją stronę.

Tasha:
Starałam być nie zauważona, ale byli już tak blisko, że było to nieuniknione. Wyskoczyłam od boku, tak że ich przestraszyłam. Uciekałam ile sił w nogach. Biegli za mną. Zaczęli rzucać nożami we mnie nożami. Jeden zachaczył o moją łapę mocno ją raniąc. Wybiegając z ubojni od razu zmieniłam kierunek by ich zmylić. Opkrążyłam budynek i wbiegłam od innej strony. Znalazłam dobrą kryjówkę. Położyłam się i zaczęłam stękać z bólu. Rana była dość głęboka. Zostałam sama. Kulejąc, starałam się wrócić.
wyszłam

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej