Tereny Poza Watahą > Siedlisko ludzi

Zoo

<< < (5/39) > >>

Łobi:
Zaczęłam uciekać i wybiegłam. ( sz. Sz. XD)

Demon:
Wybiegłem za Łobi. Psy jednak dalej biegły za nami... Właściciel je wołał lecz one były zbyt wściekłe na nas i nie reagowały na żadne komendy.

Rossa:
Ktoś wniósł mnie,byłam w worku.
-Ej,patrz co tu mam! -krzyknął porywacz i postawił mnie na jakiś stół.Mocno wierzgałam,ale worek był zbyt mocno zawiązany.
-Wilczek! -rozciął worek w miejscu mojego karku.Złapał mnie za skórę i podniósł w górę.Teraz widziałam,gdzie jestem.Urządzone na biało pomieszczenie,jakiś inny facet ubrany w fartuch...Tak,to był weterynarz.Szarpałam się,ile sił,ale nic z tego.

Rossa:
W końcu!Udało mi się dziabnąć porywacza.Upuścił mnie,a ja gładko wylądowałam na stole.Warczałam na weterynarza i byłam bardzo czujna.Porywaczowi ciekła krew po ręce.Weterynarz wziął jakąś strzykawkę i próbował mnie złapać,ale nadaremno.Byłam dla niego za szybka.

Rossa:
Porywacz złapał mnie za kark,kiedy byłam odwrócona do weterynarza.Założył mi coś na pyszczek.
-I co teraz,suko?-warknął do mnie i wrzucił mnie do klatki.Weterynarz w tym czasie dał mi zastrzyk,a ja po chwili odpłynęłam.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej