Tereny Pierwotnych > Ocean

Stary pomost

<< < (53/62) > >>

Menma:
(Vailie nazwała mnie swoim przyjacielem *__________* mam drugiego przyjaciela..ohh *____* <3 )

Razer:
Obok Radsula usiadł jeden z towarzyszy.Czarno-biały wilk.
-Czy to nie żałosne?-wyszeptał do niego Radsul.Wtem usłyszał w swojej głowie czyiś głos.Postanowił odpowiedzieć na zadane pytanie.
-Masz na myśli towarzysza Every?Znam go.Lojalny,ale i tajemniczy osobnik.Szkoda,że stoi po niewłaściwej stronie-odpowiedział do Vailins.
Razer ujrzał przed sobą wielkie równiny porośnięte bujną trawą,tysiącami drzew,rzekami i wodospadami.Sam znalazł się na szczycie zielonego wzniesienia.Uroku dodawał zachód słońca o pomarańczowej barwie.
-Noseva..-wyszeptał na głos i nagle jego ciało się uspokoiło.Oczy przestały świecić,a na pysku samotnika pojawił się mimowolny mało widoczny uśmiech.Leżał tak nie ruchomo.
-Czy on..umarł?-zapytał towarzysz Radsula.Był w błędzie bo właśnie w tej chwili Razer wstał.Czuł się silniejszy i odważniejszy niż przedtem.Spojrzał na Menmę przyjaźnie.Z jego oczu można było zrozumieć krótkie,lecz bardzo znaczące słowo.."dziękuję".Gwałtownie odwrócił łeb w stronę Radsula i wilka obok niego.Zawarczał wściekle,a jego skrzydła powiększyły się.Zabłysnął złotym blaskiem i z jego ciała wydostała się wielka zjawa orła.Orzeł pokaźnie rozłożył skrzydła i zaskrzeczał głośno.Poleciał w stronę przeciwników,a ci zaczęli uciekać. Radsul zdążył po raz ostatni spojrzeć na Menmę, Razera i Vailins.Jego wzrok wydawał się być przepełniony nienawiścią i rządzą zemsty.Po chwili zniknął wśród krzewów.

Menma:
Przetarła łapką ślepia-uhh..jak dobrze że nic ci nie jest..-stwierdziła  i otarła się o basiora-nastraszyłeś...-po chwili podbiegła do Vaili i tym razem do niej zaczęła się łasić-przyjacielem,nazwałaś mnie przyjacielem..oh! kochana Vaili! T^T-zaśmiała się,usiadła gdzieś między nimi,spojrzała na Razera-powiedz..kto to był? jak nie chcesz,nie musisz odpowiadać..nie potrzebna mi ta wiedza i tak będę po twojej stronie-spojrzała na Vaili-i nasza przyjaciółka też^ ^-zachichotała.

Vailins:
Patrzyłam na wszystko z szeroko otwartymi oczami. Na moim pysku widać było szok.
-On... Znał go... Czarny wojownik. To była ostatnia... Szansa.-powiedziałam bez ładu i składu, a skrzydła mi oklapły. To była ostatnia szansa na zemstę, a Razer nieświadomie ją zaprzepaścił. Usiadłam na piachu, gapiąc się w stronę, gdzie przed chwilą były wilki. Byłam już tak blisko... Po moim pysku spłynęła pojedyncza łza. Nie zwracałam uwagi na łaszącą się Menmę.

Menma:
Spojrzała na nią,lecz jej słowa dotarły dopiero po dłuższym czasie-coś czuje że to nie ostatnie nasze spotkanie,Vailie...jeszcze powrócą..

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej