Tereny Pierwotnych > Ocean

Wysepka niedaleko brzegu.

<< < (34/39) > >>

Michonne:
-Widzisz, rozumu nie masz więcej. Jakbyś nie widział, wszyscy chodzimy wolno, wszyscy możemy w każdej chwili odejść.
Zaczęła nad czymś rozmyślać.
-Nie obchodzi mnie co widziałeś, ja po prostu umiem zatrzeć dowody, umiem udawać kogoś innego, jednak teraz jestem sobą. Popatrz na tą małą waderkę.
Wskazała na Cui.
-Ona ci pomogła, a ty teraz próbujesz zniszczyć jedną z niewielu osób, którym zaufała. Ona ma uczucia, każdy je ma, nawet ty. Nie ważne co powiesz, zawsze będziesz je miał. Ona zabiła własnych rodziców, zabiła coś co ledwo się narodziło. Tak zabiła własne nienarodzone rodzeństwo. Myślisz, że ty byś się z nią zaprzyjaźnił, wywołał prawdziwy uśmiech? Nie! Dla ciebie liczy się czyjeś nieszczęście, czyjaś śmierć. Nie rozumiesz niczego, zawsze będziesz mały w tym świecie. Zabijając innych zbogacamy się, nie tylko materialnie, ale też i nasz mózg zapisuje nowe wydarzenia, doświadczenie.
Cui zaczęła się nieco niepokoić o starszą towarzyszkę.
-Każdy może zabić, jednak nie każdy potrafi zrozumieć co tak naprawdę zrobił. Każdy kto zabija, w oczach wielu wilków staje się zagrożeniem. Wilki, które zabijają dla przyjemności, nie wiedzą jak to naprawdę jest stracić kogoś. Nie wiedzą jak to jest zostać samemu. Wilki, które zabijają nie są stałe w swoich przekonaniach, w swoich uczuciach, w swoim gronie.
Michonne zaczęła napełniać złość.
-Lepiej idź się schowaj, nie pokazuj się mi na oczy.
Mi przypomniała sobie coś.
-Wiesz dlaczego cię wcześniej nie zabiłam?-zaczął się jej łamać głos.-Wiem, że komuś na tobie zależy, a ja już nie chcę być jak niedawno... Nie chcę po prostu zabijać innych. Ty też mnie nie zabiłeś. Zastanawiam się; czemu? Ja dla ciebie nic nie zrobiłam, ja ciebie uważałam za wroga, a ty mnie nie zabiłeś. Mogłeś to zrobić jednym machnięciem. Trzymałeś mnie, przy gardle miałam twój nóż. Czego tego nie zrobiłeś?! Pytam się czego?!

Razer:
Był wyraźnie zaskoczony odpowiedzią wadery.Lekko zakłopotany starał się jakoś wybrnąć z całej sytuacji.
-Bo byli świadkowie,a to oznaczałoby poważne kłopoty!Zostałem nauczony zabijać skrycie...cicho i szybko...a tam w Lecznicy były inne wadery..ale to nieważne!Nie obchodzi mnie ta mała!a teraz z łaski swojej zejdź ze mnie,a nie dojdzie do rozlewu krwi!twojej krwi...-
___________________________
Mądra wypowiedź Michonne.Szacun-o-

Michonne:
-Wiesz, że właśnie teraz przyznałeś się do wielu zabójstw?!
Cui była już nieco zakłopotana, ale usiadła i położyła się spać.
-Ta mała, może cię nie obchodzić. Chodziło mi o przekaz, o to, że ty nic innego nie umiesz!
Wadera przez chwilę się wyciszyła.
-Rozlew krwi? Mojej krwi? Haha był miesiąc, może dwa, temu. Ja się ciebie nie boję. Myślisz, że jak umrę, to będę bohaterką? Nie, nic nie ma chwalebnego w śmierci, każdy może to zrobić (by ktoś tam xD).
Podeszła do waderki i ją przytuliła. Było już ciemno, zimno i w ogóle zima.

Razer:
-Przywykłem już do widoku śmierci..kolejna nie zrobi na mnie większego wrażenia-rzekł odpowiadając na pierwsze pytanie.
-Ta waderka...tak to waderka?A więc ta waderka nie jest dla mnie żadnym przekazem.Zabiła rodziców?Co z tego!Zabiła rodzeństwo?Mam to gdzieś!-krzyknął i położył się na piasku.

Michonne:
Michonne parsknęła krótkim śmiechem. Szturchnęła waderkę, która z okrzykiem rzuciła się na basiora z tasakiem.
-Ja ci tu tyłek ratuje, ale kiedy chodzi o mnie to mogłabym nawet umrzeć. O nie! Tak nie będzie!-warknęła.
Uderzyła raz basiora tasakiem i z trudem go wyciągnęła.
-A i jeszcze coś... SCHUDNIJ!!!
___________________________________
Masz zemstę xD Pasztecie kalijski xD

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej