Tereny Poza Watahą > Podziemia
Nieodkryta Kopalnia
Liuy:
Wszedł, z wyraźnym niezadowoleniem wymalowanym na pysku. Spojrzał z niesmakiem na przebiegającego szczura i machnął ogonem. Szedł tak długo zagłębiając się w podziemia, aż zaczął boleć go łeb. Rozmyślał. O wszystkim co wydarzyło się, odkąd tu przybył. Może rodzinka miła, aczkolwiek on do niej nie pasował. Mała była rozwydrzona i robiła co chciała, a matka pozwoliła, by inni jej pyskowali. Ojca nie poznał, ani dalszej rodziny, nie wątpił jednak, iż oni wszyscy mają podobne charaktery, sposoby bycia. A on...? On był niezależny, dumny i nigdy nie dawał sobą pomiatać, całkowita odwrotność jego rodziny. Cóż, zawsze mógł to potraktować jako jednorazową przygodę i żyć nadal samotnie.
blub:
Pojawił się, a jego futro nadal trochę dymiło. Główkę miał pochyloną, tak że jego oczy wydawały się być puste i przerażające. Zachwiał się, rozstawiając szeroko nogi.
Liuy:
Wyczuł nikłą woń spalenizny. Podniósł łeb i zauważył gdzieś w oddali małe szczenię. Kolejne. Miał już tylko nadzieję, że ten nie jest tak dziecinny i irytujący jak jego siostra. Zastanawiał go tylko fakt gdzie podziewają się rodzice małego, tamten wyglądał jakby miał co najwyżej 5 miesięcy. A jego wygląd również zostawiał wiele do życzenia. Puste, martwe oczy, dymiąca sierść, a na dodatek samczyk chwiał się na łapkach. Siedział w milczeniu i czekał na ruch szczenięcia.
Mistic:
Weszłam, trudne było odszukanie Sav'a, jednakże jakoś się udało, dodatkowo nawet moja oriantacja w terenie nie odpowiedziała zabłądzeniem, jak to zazwyczaj bywa. Spojrzałam na Saviour'a, który znajdował się niedaleko, wyglądał strasznie, a ze mną już też coraz gorzej.
-Savi, co się z tobą ostatnio dzieje? - Spytałam cicho, nie miałam siły na jakikolwiek wrzask, czy zdenerwowanie.
Niewidzialny:
Wbiegł za nią i stanął niedaleko ich.
_________
Ja tam wolę na krótkich postach jechać 8) xD
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej