Tereny Poza Watahą > Lodowiec
Tajga
Arser:
Wlazłem(kopia) i zacząłem spacerować po tajdze..
Arser:
Wyszedłem...
Demon:
Zapas drzew iglastych roznosił się wszędzie na tych zimnych terenach lodocowych. Basior ostrożnie szedł wciąż z zamknętymi oczami gdyż nadal strasznie bolały. Teraz wszędzie było zimno ale tutaj to już tragicznie. Co jakiś czas zapadał się w zaspy śniegu przy tym okropnie przeklinając, teraz już wiedział jakie to okropne życie ślepca... chociaż on jeszcze w pełni ślepy nie był.
Karoiiina:
Najwidoczniej podróż teleportem trochę lepiej na nią wpłynęła. Myśląc wkroczyła do tajgi. Nie zważając na śnieg kroczyła przed siebie, już humor miała nieco lepszy. Przeciągnęła się. Szła nadal, wyczuła Demona. Przez chwilę miała ochotę wrócić się i obudzić Ian'a, który nadal siedział w lecznicy, jednak nie zrobiła tego. Złożyła skrzydła, bo sama nie wie po co je rozłożyła. Swym zielonym okiem spoglądała na różne drzewa, które stały. Karo nigdy nie chciała być drzewem, bo prowadzą takie nudne życie.
Demon:
Westchnął i po raz kolejny wpadł w zaspę śniegu.Tym razem nie miał ochoty już wychodzić. Zwinął się w kłębek i tak tam sobie leżał.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej