Tereny Poza Watahą > Lodowiec
Tajga
Michonne:
Wyszłam.
Karoiiina:
Ejejejejej, bo się obrażę i przestanę pisać. Bo mam wenę na coś innego ^^'
Dobra, może zamiast spamu tutaj pójdziesz odpisać w gejowatych gejzerach? c.c
Demon:
Trudno...
usunie się spam
nie mam weny
Sierra:
Weszła z łbem spuszczonym w stronę ziemi. Pod łapami skrzypał zimny i puchowy śnieg. Z racji tego,że była duchem było widać jedynie stawiające się same ślady łap. Przystała,zamknęła oczy i wsłuchała się w cichę i szum poruszających się na wietrz drzew.
Sierra:
Nagle uslyszała skrzyp ugniatającego się śniegu. Otworzyła szeroko oczy i rozglądnęła się. Za nią stał ogromny niedźwiedź. Był jakieś 2 metry od.
*Myślałam,że niedźwiedzie już pozasypiały!*-pomyślała i wzniosła się w powietrze.-*Ale chwila... Przecierz on by mnie dawno już pożarł...*-zastanowiła się i po chwili powiedziała smutnie i cicho:
-Przecież jestem duchem...
Odleciała dalej,w bezpieczne miejsce,daleko od niedźwiedzia.
Nawigacja
Idź do wersji pełnej