Tereny Poza Watahą > Zaginione Królestwo

Dziedziniec i ogród

<< < (12/15) > >>

Nemhain:
Visage powiedział, równie wściekły:
 -Nie muszę cię wcale słuchać!
Rozłożył skrzydła i odleciał z głośnym szumem.
Spojrzałam na oddalającą się smoczą sylwetkę i po jakimś czasie też wyszłam.

Nemhain:
Visage wrócił i zaczął węszyć, wystawiając rozwidlony język, w miejscu w którym się pokłóciliśmy.

Nemhain:
Visage skierował się ku niewielkiemu, drewnianemu budynkowi.

Nemhain:
Weszliśmy. Visage wreszcie mógł się wygodnie ułożyć. Usiadł, owijając łapy długim, kolczastym ogonem i zapytał retorycznie:
 -A tamci idą?
Mruknęłam coś w odpowiedzi.
 -Powtórzysz? - zainteresował się Visage.
 -Nie, to nic konkretnego. Myślę.

Nemhain:
Visage zapytał:
 -Co tak długo? Chyba nas nie polubili.
 -Jeśli już to ciebie, szpanerze. - prychnęłam.
 -Nieważne. Zróbmy coś ciekawego!
 -Co?
 -Nie wiem! Może poszukajmy skarbu i ukryjmy go gdzieś!
 -Skąd ty tu weźmiesz skarb?
 -Masz rację, tu nie ma ludzi, których można by okraść... To nie mam pomysłu.
Podeszłam do jeziora:
 -Popływajmy. - powiedziałam.
Visage nie odpowiedział, tylko wybił się w powietrze i jednym susem wskoczył do wody, doszczętnie mnie ochlapując. Westchnęłam i skoczyłam za nim.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej