Tereny Poza Watahą > Zaginione Królestwo
Dziedziniec i ogród
Nana:
Weszła i spojrzała się na jezioro. Pluskał się w nim smok razem z waderą. Uśmiechnęła się mimowolnie. Dos od razu wziął rozbieg i wskoczył do wody.
Nana usiadła na brzegu jeziora w bezpiecznej odległości aby nie zostać ochlapaną.
Nemhain:
Visage ucieszył się:
-O, jesteście! Już myślałem, że nie przyjdziecie!
-Śmiercioskrzydły! Nie pływasz?! - zawołałam do Nany. - Hej, Visage, zniż się trochę, wejdę na ciebie.
Smok odpowiedział:
-Jeszcze czego. Mam być twoim leżakiem?
Uderzył skrzydłem w taflę wody ochlapując mnie.
-Na coś byś się wreszcie przydał! - krzyknęłam i zanurzyłam się, unikając kolejnego chlapnięcia.
Nana:
Zaśmiała się radośnie.
-Nieee... Na razie wolę unikać wody bo zaraz będę chora.- odpowiedziała.
Dos chlapał na wszystkie strony. Cieszył się jak dziecko. Nurkował i wyjmował jakieś płaskie kamienie aby puścić kaczkę.
Karoiiina:
Nie wiedząc co robić, ruszyła gdziekolwiek. Lecąc gdziekolwiek zauważyła jakiś ruch, przy okazji jej lewa tylnia łapa zaczęła świecić. Przestała machać skrzydłami, a będąc kilka metrów nad ziemią zrobiła fikołka w powietrzu i zgrabnie wylądowała na ziemi, nie obijając się. Wyszczerzyła się, jak gdyby wygrała jakiś konkurs, bardzo ważny konkurs.
- Witaj, Nano. Nemhain - skinęła kulturalnie łbem, co w ogóle do niej nie pasuje. Co z nią? Uhm. Machnęła ogonem.
Nana:
Odwróciła się bez emocji.
-Witaj.- odpowiedziała również skinieniem głowy.
"Rodzinka w komplecie. Jeszcze tu tylko Iana z Garethem brakuje..." - pomyślała. Chciała 3 razy odpukać ale powstrzymała się przed tym. Dziwnie by to wyglądało.
Dos dalej niewzruszony pluskał się w wodzie.
-Siemka Karo, Wino, Czerw i coś tam jeszcze!- zawołał bezczelnie.
Nana miała ochotę mu coś zrobić. Czy choć raz może trzymać jęzor za zębami?
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej