Tereny Poza Watahą > Siedlisko ludzi

Dom Luca

(1/16) > >>

Rossa:
Dom mojego przyjaciela (jak na razie tylko porywacza)-Luca.

Rossa:
Zostałam wniesiona do garażu.Dwaj chłopcy sprawnie zamknęli za sobą drzwi i wsadzili mnie do porządnej klatki.Obudziłam się po kilku minutach.Czułam zapach innego psa.Najwyraźniej klatka należała kiedyś do niego.Leżałam nieruchomo,słuchając rozmowy dwóch chłopców.
-Luca,co zrobimy z tym psem?
-Po pierwsze:to nie pies,tylko wilk.Po drugie:...nie mam pojęcia.Na razie mogę go trzymać tutaj,u siebie.Nie oddamy go do zoo,przecież wiesz,jak tam traktują zwierzęta...I jeszcze jakiś czas temu uciekła im mała wilczyca i prawie zabiła kilku ludzi.Ledwie uszli z życiem.
-Przecież wiem,Luca!Całe miasto tylko o tym gadało!
-W każdym bądź razie,ja się na razie nim zajmę.Nie ucieknie z tej klatki...Założę jej,bo to chyba ona,obrożę  nadajnikiem,tą,którą kiedyś nosiła Cheza.
Chłopak podszedł do jakiejś pułki i wziął sporą obrożę.Podszedł do mnie i,nie otwierając klatki,założył mi obrożę.Pogłaskał mnie...Otworzyłam oczy i szybko poderwałam się do góry.Zaczęłam warczeć,a chłopak cofnął rękę jak oparzony.Zaśmiałam się i usiadłam,pokazując kły.

Rossa:
-Na wszelki wypadek włączę tu kamerkę.
-Jak chcesz Luca.Teraz ten wilczek jest twój...-chłopak wyszedł,zostawiając nas samych.Luca podszedł do mojej klatki.Warknęłam ostrzegawczo i nastroszyłam sierść.Nie zareagował.Patrzył troskliwie w moje oczy.
-Wiem,że pewnie mnie nie zrozumiesz,ale....dziękuję.-powiedział,po czym wstał i poszedł do swojego domu.

Rossa:
Zaczęłam rozmyślać...*Czemu go oszczędziłam?Gdyby nie moja głupota,byłabym wolna...*.Położyłam się.Leżąc spokojnie,zastanawiałam się nad ucieczką poprzez zniknięcie i wyjście przez kraty...ale jak wytłumaczy to nagranie z jego kamerki?Dlatego nie zrobiłam tego od razu.Nagle garaż znów się otworzył.Uniosłam głowę i wszedł Luca i niósł coś ze sobą...Wieprzowina!?Tak,to zdecydowanie śmierdziało świnią.Była to głowa.Luca podszedł do mnie,a ja poderwałam się do góry i zaczęłam warczeć.Chłopak nie zwracając na mnie uwagi podszedł do klatki i kucnął przy mnie.Wyjął nóż...Zaczęłam jeszcze głośniej warczeć.Wziął świńską głowę i zaczął ją kroić.Lekko się uspokoiłam...Usiadłam,ale wciąż warczałam,tylko że ciszej.Chłopak wrzucał do mojej klatki kolejne kawałki świni,a ja je jadłam.Nie byłam baaaardzo głodna,ale zawsze jednak trochę byłam...Uśmiechał się do mnie,gdyż przestałam warczeć.

Lajna:
..
_______________
mogę wejść i patrzeć
bo sim nudzem?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej