Różności > Opowiadania, wiersze...
Historie Nany
Demek:
Co? Dlaczego, Kotku?
Nana:
No wiesz- te wsztstkie burze hormonów i te sprawy :3 Na przykład jesteś teraz facetem a po takiej burzy kobietą. nigdy nic nie wiadomo!
Demek:
Ja nie wiem co to za burza musiała być, by mi penisa zniknęło. xDDD
Nana:
No różnie to bywa o3o Możliwe że ci nic nie zniknęło tylko ci się przesunęło na nos, czoło albo nie wiem...na plecy czy pod pachę? Na jego miejsce mógł wyrosnąć nowy albo no... Wiesz o co mi chodzi! 2 ~-.-~ o3O
Nana:
Mówiłam że mnie kiedyś sumienie ruszy Demku? :3 i kto miał rację? Oczywiście że ja! C:
Dwa światy: Bo każdy to potrafi...
-No miło było ale muszę już lecieć!- zawołała Nemhain.
Wszyscy spojrzeli się po sobie.
-Ale gdzie ty się wybierasz?- spytała Karo, nic nie rozumiejąc.
-Wiesz ile jest jeszcze oddziałów na tej wsi? Ktoś musi to wyplenić!- uśmiechnęła się, po czym odbiła się wysoko w górę i zniknęła wszystkim z pola widzenia.
-J-jak ona to...?- Razerowi jak i reszcie opadła szczęka z wrażenia.
-Nigdy tak nie robiliście?- spytała zdziwiona Nana.
-NIE.- mruknął Razer.
Nana trochę się cofnęła. Kucnęła i dotknęła ręką ziemi. Spojrzała się w górę i jak jakiś Superman wystrzeliła w górę na 5 metrów. Odchyliła się do tyłu i zaczęła spadać głową w dół. Metr nad ziemią obróciła się i zgrabnie wylądowała na ziemi.
-Mówiłam że to proste. Trochę przypomina parkour tylko że nie odbijasz się od budynków.- uśmiechnęła się jak małe dziecko, które zabłysnęło wśród dorosłych.
-To nie może być takie trudne.- Razer również wstał. Odsunął się nieco i zrobił dokładnie to samo co Nana. Kucnął, spojrzał się w niebo i skoczył w górę. Niestety brakowało mu nieco do skoku Nany. Wyskoczył tylko na 2 metry i przy lądowaniu go nieco obróciło, przez co wylądował na kolanach i łokciach. Jęknął cicho wstając.
-No...Troszkę trzeba poćwiczyć.- Nana nieco się zarumieniła.
Demon uśmiechnął się pod nosem. Trzeba było się już zbierać. W końcu trzeba odnaleźć tego Argosa, który ścigał Karo i Śnieżkę.
-Zbierajmy się już.- powiedział wstając.
-Gdzie ci tak śpieszno?- zdziwiła się Karo.
-Nie chcecie się pozbyć Argosa?- no to pytanie Śnieżka i Karo zastygły a na ich twarzach malowało się przerażenie z szokiem.
…
-Boże, dlaczego się ja na to zgodziłem?- Razer jęczał już prawie dwadzieścia minut.
-Oj, przestań marudzić! Tylko jęczysz i jęczysz!- oburzył się Nero.
Nana westchnęła cicho. A co ją podkusiło, żeby iść z tymi dwoma? Powinna iść z Demonem i Śnieżką a Karo zostawić tych dwóch. Ona lepiej dogaduje się z chłopakami...
-Hej, coś tak zamilkła?- Nero odwrócił się w jej stronę.
-Daj jej spokój Nero! Wszystkim zadajesz jakieś durne pytania!- warknął Razer.
-Ej! Tylko się pytam!
-To się nie pytaj!
Czy ci dwaj muszą się tak kłócić?
-Hey chłopcy!- drogę zagrodziły im trzy dziewczyny. Były skąpo ubrane. Krótkie jeansowe spodenki odsłaniały ładne, zgrabne oraz opalone uda. Na sobie miały niebieskie koszule, zawiązane idealnie pod piersiami, sprawiając wrażenie większych niż w rzeczywistości. Koszule miały rozpięte, odsłaniając biały biustonosz z koronką. Na nogach miały brązowe saszki, które były na lekkim obcasie i przez nie nogi dziewczyn wydawały się bardziej atrakcyjne.
Jedna z nich w stu procentach była hiszpanką.
-Szukamy rozrywki i chciałyśmy się troszkę zabawić.- powiedziała druga. Ta na pewno była francuską, jak stwierdziła Nana, przy okazji też stwierdzając, że te trzy panienki do towarzystwa podeszły za blisko i są zbyt podejrzane, żeby były panienkami do towarzystwa.
-Czego chcecie?- warknęła Nana wychodząc zza Razera. Mierzyła się przez chwilę wzrokiem z hiszpanką.
-Chcemy tylko się zabawić. Pójdziemy elegancko na boczek i...- hiszpanka przerwała i zaczęła chichotać co sprawiło że chłopacy się zaczerwienili a Nana bardziej wkurzyła ich bezczelnością.
Była również z nimi jakaś amerykanka, która podeszła do Nany, złapała ją za nadgarstek i coś szepnęła jej do ucha. Ta zrobiła się czerwona, po czym amerykanka złapała ją za szyję i uniosła do góry jak małego kota oraz próbowała cisnąć nią o ziemię, co się jej nie udało. Nana wywinęła się z uścisku amerykanki i za pomocą pnączy wytarła nią ziemię.
Pozostałe rozprysły się jak karaluchy w dwie strony. Nero i Razer nie wiedzieli za bardzo co robić.
-Uwaga!- krzyknęła Nana widząc jak, hiszpanka nagle znalazła się za Razerem i z wyskoku próbowała go ugodzić nożem w szyję. Razer zrobił skuteczny unik, przez co dziewczyna prawie nie upadła.
-Oddawaj mój nóż, zdziro!- warknęła Nana. Niczym duch doskoczyła do niej i uderzyła ją pięścią w twarz, przy okazji wyrywając jej nóż z ręki, prawie łamiąc jej palce.
-Co się k***a przed chwilą stało?!- Razer dalej nie wiedział co się dzieje.
-Nieźle ci idzie kochana!- zaśmiała się francuska.
-Ale nie tylko ty jesteś niezwykła...-dodała. Jej oczy nagle zaczęły się świecić a z dłoni wyrosły szpony. Na jej plecach nagle pojawiły się nietoperze skrzydła.
-To detamistki!- pisnął Nero.
-I co z tego?!- Nana odbiła się mocno od ziemi w stronę francuski. W ostatniej chwili jakby coś zepchnęło ją w stronę szponów francuski.
Kątem oka dostrzegła że była to amerykanka, która jakimś cudem podniosła się z ziemi. Miała jakoś dziwnie przekrzywioną głowę i dziwnie wygięte ręce.
Nana wiedziała że nie zdąży „zmienić” trasy lotu. Obróciła się nogami do szponów francuski. Jej nogi wylądowały na szponiastej dłoni i paskudnej twarzy. Francuska ryknęła. Najwyraźniej Nana złamała jej kilka palców i nieźle obił nos. Odbiła się od niej lądując na ziemi. Przeturlała się parę metrów. Już nie miała siły.
Nero doskoczył do amerykanki i sprzedał jej solidnego kopniaka między łopatki. Sam się zdziwił że jest w stanie tak wysoko podnieść nogę.
Razer szarpnął się. Hiszpanka znów nad nim zgrabnie przeskoczyła.
Uśmiechnęła się, zamrugała.
-Czy to tylko tyle słodziaku? Podejrzewam że lepszy byłbyś w łóżku!- hiszpanka wskazała na niego palcem.
Razer słysząc te słowa zrobiła się czerwony. Doskoczyła do niego łapiąc go za bluzę i uislnie się w niego wpatrując. Jej piwne oczy zmieniły się w odrażającą czerwień. Razer nie mógł się ruszyć.
-To jak będzie?- wyszeptała dziewczyna. Nagle Razera ogarnęło dziwne uczucie swobody a hiszpance wystąpił dziwny grymas na twarzy. Po chwili z nosa i ust zaczęły płynąć strużki krwi.
Z oczu zniknęła czerwień i powrócił piwny kolor. W oczach również zebrała się dziwna ciecz o czerwonej barwie. Ciecz spłynęła jej po policzkach. Puściła bluzę i upadła na kolana a potem na twarz, niczym kukła, której odcięto sznurki. Z zakrwawionym nożem stała dysząca i cała poobijana Nana.
-zostawić was samych na chwile to tak jakby małe dziecko zostawić w sklepie z zabawkami, mówiąc że kupi mu się wszystko.- mruknęła powoli opuszczając nóż.
-Co ty jej zrobiłaś?
-Zabiłam ją.- w jej głosie było coś zimnego, bezlitosnego i obcego...
Razer czuł się dziwnie. Usłyszał krzyk Nero a potem jakieś silne dłonie łapiące go za kostki i nadgarstki... oraz za szyję.
-Co ty do cholery robisz?1- syknął zaciskając pięści.
-Upewniam się.- Nana zrobiła szybki ruch. Razer dopiero po chwili poczuł dziwne pieczenie na wierzchu dłoni. Pnącza puściły a Nana schowala nóż.
-Co to było! Mogłaś go zabić!! Czy ty w ogóle pomyślałaś?!- Nero doskoczył do nany.
- Upewniałam się czy by na pewno ta zdzira co tu leży, go nie zahipnotyzowała. Gdyby to zrobiła zaczął by się śmiać gdy go oplotłam.- odpowiedziała nieco skruszona.
-Nero, co jest z twoim okiem?- spytała. Nero dotknął powieki i okolic prawego oka.
-A co jest z nim nie tak?- spytał lekko zdziwiony.
-Jest całe czarne, tylko tęczówkę masz żółtą.- Razer dokładniej przyjrzał się Nerowi.
-Widzę że ktoś tu przechodzi przemiany Viki!- francuska stała spokojnie.
-Czyżby to nie byli zwykli changersi? Viola, co nam mówił ten przystojniak?
-Tylko to że trzeba odnaleźć biała mysz i szarego kota! Ale to raczej nie są myszy i koty!- Viola spojrzała się na leżącą na ziemi hiszpankę.
-Zgadza się...Gdyby byli zwykli nie pokonaliby Carmen...- mruknęła Viki.
-Nasza wizyta się tu zakończyła!- Viola powróciła do postaci pięknej francuski.
-Ale jeszcze wrócimy!- wtrąciła Viki.
-I gdy będziemy walczyć na poważnie, pokonamy was.- odezwała się leżąca pod nogami Razera Carmen.
-Ona żyje?!- wrzasnął Nero.
Dziewczyny nagle rozsypał się w srebrny pył. Zniknęły. Tak jakby zawiał wiatr a one rozwiały się razem z wiatrem...
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej