Różności > Opowiadania, wiersze...
Historie Nany
Defera:
PISZ DALEJ!! C:
Arser:
Jebłem .............
ZA*EBISTE (przepraszam za slownictwo xD)
Nana:
"Pomoc u ludzi"
Płatki śniegu powoli spadał na ziemię. Robiło się coraz chłodniej.
-Nie ma sensu tutaj zostawać...będzie się robiło coraz zimniej.- powiedział Aragorn gdy siedział na kamieniu w jaskini.
-Lepiej ruszmy teraz zanim się rozpada...-dodał Anesis.
Wszyscy zmienili postać na wilczą i szli przed siebie.
Aragorn i Nana byli z przodu, Kiba i Devil w środku a Chwila i Anesis na końcu.
Po dobrych kilku godzinach Kiba się zatrzymał i usiadł.
Reszta spojrzała na niego z niepokojem.
-Czy wy też czujecie?- zapytał zmęczony.
-Ale co?- spytała Chwila.
-Ten zapach...jakby coś się paliło.- szepnęła Nana.
-Zapach, siarki i prochu...Coś mi tu nie pasuje!- Aenesis zaczął węszyć.
Nic za nimi nie było...pusta, jałowa i zlodowaciała pustynia.
Usłyszeli warkot silnika.
Już przygotowali się w razie czego do ataku.
Nadjeżdżał duży, pojemny jeep.
Za kierownicą siedziała dziewczyna w jasnej, kasztanowej, skórzanej kurtce. Miała na rękach ciemnobrązowe rękawiczki z czerwonym kółkiem na wierzchu dłoni.
Czarne do kolan buty i szare spodnie. Miała blond włosy, zaplecione w kłosa. Na oczach miała okulary z czerwoną, okrągłą szybką i skórzaną opaską.
Obok niej siedział starszy od niej mężczyzna w szarej kurtce i czarnymi spodniami. Miał jasną cerę, Czarne włosy związane w kucyk. Trzymał się kurczowo za uchwyt nad drzwiami od samochodu. Najwyraźniej nie podobała mu się jazda.
Dziewczyna z piskiem opon zahamowała przed nimi.
Wychyliła głowę przez okno.
-Szybko wsiadajcie! Na co czekacie?! Wsiadać!- krzyknęła po czym wyskoczyła z samochodu i otworzyła drzwi pasażerów.
Wilki bez zastanowienia wskoczyły do wozu.
Dziewczyna zamknęła drzwi i wsiadła z powrotem na miejsce kierowcy.
Ruszyła tak mocno aż wszystkich szarpnęło do tyłu.
-Wybaczcie że się nie przedstawiłam. Nazywam się Mei a to jest Albert. A wy jakie nosicie imiona?
-Nazywam się Nana, to jest Aragorn, Chwila, Anesis, Devil i Kiba.- powiedziała Nana zmieniając postać w człowieka i przedstawiając wszystkich po kolei.
-Nie przeraża was to kim jesteśmy?- zapytał po pewnym czasie Aragorn z ciekawością.
-Cóż...wychowywałam się z wilkami i jestem weterynarzem oraz naukowcem.
-Dlaczego nas ze sobą zabrałaś?- zapytała Chwila.
-Wiedziałam że potrzebujecie pomocy...pomocy od ludzi.
Albert spojrzał w lusterko.
-Mei doganiają nas!
-Nie martw się!- odpowiedziała po czym ostro dodała gazu aż ze 150/h jechali 201/h.
-Pojedziemy do najbliższej wioski aby nie natrafili na las w którym mamy wóz.-powiedziała Mei przyspieszając z minuty na minutę.
Karoiiina:
Piękne! xD
Nana:
"Wyciągnięcie kuli"
Mei zajęło godzinę zgubienie pościgu. Dojechali do małego lasu gdzie stała zielonkawa przyczepa, przykryta krzakami, liśćmi i patykami.
Jedyna Mei nie była zielona gdy wysiadała z samochodu. Reszcie chciało się wymiotować od tej jazdy. Kiba nie wytrzymując pobiegł w krzaki.
***
Mei rozłożyła parę kocy w kącie przyczepy. Stały tam dwa łóżka, biurko, kuchenka i pralka.
-Wybaczcie ale nie mam jak wam zrobić miejsc do spania...musicie się zadowolić kocami.- powiedziała Mei nieco zawstydzona.
Nana spojrzała na koce. Zmieniła postać w wilczą i obwąchała "posłanie".
-Pachnie normalnie...-mruknęła.
Podszedł Aragorn który był najwyraźniej padnięty. Na jego czarnym pysku zaczęły się pojawiać siwe już włosy.
Położył się w kącie najbliżej ciepłej ściany. Nana podeszła i ułożyła się tak by być blisko niego.
Chwila i Anesis również się ułożyli obok siebie po lewej stronie.
Kiba położył się w środku a Devil przy łóżku.
Wilki szybko usnęły. Mei zgasiła im lampkę którą postawiła na podłodze koło ich posłania. Pościeliła sobie łóżko, przebrała w piżamę i poszła spać. Albert położył się nieco później ponieważ czytał książkę o mowie ciała zwierząt.
Następnego dnia wszyscy wstali wypoczęci ale Aragorn czuł się coraz gorzej. Nie miał na nic siły. Większość dnia spędził leżąc samotnie na posłaniu z koców.
Mei przychodziła co jakiś czas i sprawdzała jego stan. Przykrywała go brązowym kocem aby lepiej się poczuł. Co parę godzin robiła mu ciepłej herbaty i skłaniała do zmiany postaci aby przynajmniej wypił jeden kubek.
-Nie dziwię się że nie ma siły...nic nie je...-mruknął Anesis.
-Współczuję mu...ten odłamek, kula, walka z Belleną...jeszcze ta podróż...to za dużo dla niego.- dodała Chwila.
-Aragorn nigdy nie chorował i zawsze wychodził cało z niebezpiecznych walk...-szepnął Kiba.
-Mam wrażenie że tym razem jest inaczej. Dokucza mu ta kula w ramieniu...-powiedziała z namysłem Nana.
-Mei?
-Tak?- spytała podchodząc do wilków które były w ludzkiej postaci. Kiba siedział po turecku na kamieniu, Chwili zwisały nogi, Anesis był o niego oparty a Nana siedziała na ziemi oparta o kamień.
-Wyjmowałaś kiedyś kule?- spytała Chwila.
-Tak...zdarzyło mi się...
-Dałabyś radę wyciągnąć kulę Aragornowi?- spytała Nana.
-Nie wiem czy dam radę ale dobrze że o to pytacie bo chciałam się was zapytać o to samo. Jeśli mam wyciągnąć kulę musicie mi pomóc.-powiedziała.
Po godzinie, Mei poszła do przyczepy i powiedziała Aragornowi o czekającym go zabiegu.
-Cierpisz przez tą kulę i trzeba ci ją wyjąć. A poza tym może dojść do zakażenia.-Mei wyraźnie przedstawiła Aragornowi sytuację.
Aragorn zgodził się na bolesny zabieg.
Przeczołgał się do drugiej naczepy gdzie Mei miała swój gabinet weterynaryjny i wskoczył na stół. Położył się na zdrowym boku i całkowicie rozluźnił. Wiadać było że jest mu zimno więc Mei przykryła go kocem do łopatki.
Sytuacja była poważna. Miała coraz mniej czasu.
Po paru godzinach męczarni zarówno Aragorna jak i pozostałych udało się wyjąć kulę. Wszyscy byli zmęczeni.
Albert znalazł w przyczepie łóżko polowe i rozłożył je pod oknem, na przeciwko posłania wilków.
Po zabiegu, Albert owinął Aragorna w ciepły koc i zaniósł zmęczonego wilka do przyczepy.
Położył go ostrożnie na łóżku i poprawił mu koc.
-Śpij. Teraz musisz dużo spać i odpoczywać.- powiedział Albert do Aragorna który uchylił jedno oko które zaraz zamknął. Po cichu wyszedł delikatnie zamykając drzwi.
-I co z nim?- spytał Anesis.
-Jest padnięty i przede wszystkim słaby. Co się stało że miał kulę?
-Bellena, nasza była znajoma chciała w niego strzelić lecz ja go zasłoniłam. Gdy nacisnęła spust on mnie odepchnął i przyjął strzał. Tak jak zamierzała. Co prawda strzał miał być w plecy ale nie udało jej się strzelić...-powiedziała cicho Nana.
-Rozumiem...-odpowiedział Albert.
Tego wieczoru Nana nie spała na posłaniu lecz koło łóżka polowego Aragorna, jak cała reszta.
Mei była jeszcze na dworze z Albertem.
-Za tydzień będziemy musieli jechać. Wiesz o tym?-spytał Albert.
-Nie możemy pojechać...Musimy dać czas Aragornowi.
-Przywiązałaś się do nich co?
-Tak...Wiedzą że nie zrobimy im krzywdy ani oni nam...
-Skąd ta pewność?
-Czuję to...gdy nadejdzie odpowiednia chwila obronią nas a my ich...
-Te "wilki" zostają tu dopóki nie wyzdrowieje ten czarny...potem muszą odejść.
-Co?- Mei nie mogła wydobyć z siebie słowa.
-Oni muszą zostać! Gdzie pójdą? Do spalonych lasów? Wszędzie są Łowcy. Namierzą ich i sprzedadzą Lordowi Oakumanowi, Hrabinie Tunii, Dakocie, JAgrze lub co najgorsze Lordowi Darci! Jeśli z nami zostaną według ludzi będzie to wyglądało tak jakbyśmy mieli stadko psów a tak naprawdę będziemy mieli wilki! Nawet nie będą mieli problemów! Potrafią zmieniać postać. Zostaną z nami...zresztą...Sami zadecydują czy zostaną czy odejdą...-powiedziała Mei idąc do przyczepy. Szybko pościeliła sobie łóżko i przebrała w piżamę. Już zaczynała zasypiać gdy poczuła jak coś ciężkiego wchodzi na łóżko. Podniosła głowę i zobaczyła Kibę i Devil'a leżących na jej nogach.
-Chłopaki...macie własne "łóżko".
-Oj tam...nic się nie stanie...-powiedział Devil sennym głosem. Wilk ziewał szeroko jak Kiba.
-No dobra kładźcie się. Tylko macie mnie nie zwalić łóżka.
Kiba położył się przy ścianie a Devil zwinął się w kłębek i ułożył na jej nogach.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej