Różności > Opowiadania, wiersze...

Historie Nany

<< < (89/258) > >>

Nana:
Buhhahhahahahahha! >:D Oj bierzcie chustki i płaczcie! X'DD


"Dwa światy": Pierwszy pojedynek


 Minęło parę dni odkąd Demon musiał podjąć jakąś decyzję. Nie wybrał żadnej. Dla niego każda decyzja była błędna.
"Zabicie swoich przyjaciół lub przyprowadzenie ich tu, do tego więzienia-błąd!
Sprowadzenie śmierci na całą Polskę a nawet Europę- jeszcze większy błąd!
Dać się zabić-błąd!"- takie było myślenie Demona. Co było najlżejsze? Śmierć...tak chyba tylko ona. Ginąc uratowałby przyjaciół i setki żywych istnień. Ale czy to na pewno dobry wybór?
 Demon siedział tak zastanawiając się nad decyzją. Skręcona kostka wydobrzała a on sam po paru przesłuchaniach miał nieco sinaków i ran na całym ciele. Trudno się mówi.
 Po godzinie rozmyślań zauważył że jest monitorowany. Kamery wyglądały na takie jakby również nagrywały dźwięk.
"Czyli nie mam wyboru..."-pomyślał z rozpaczą.

***
Odkąd Nana poznała Nero nie odchodzili od siebie na krok. Wszystko było dobrze dopóki Nero nie naruszył tematu: Scoruge.
Nana nie chciała o tym rozmawiać i gdy tylko Nero przypominał o tym temacie ona strzelała fochy.
Nero w końcu sobie odpuścił...



C.D.N-spaaać! ._. 

Karoiiina:
Dobranoc :3 xD

Nana:
Demon strzeż się! Będziesz miał ze mną, Nero, Karo i kimśtam jeszcze pojedyneczki :3

Karoiiina:
Serio? O':
To ja mam pobić Demona tasakiem, obiecałam że nawiedzę go w nocy z nożem w ręku i rozczochranymi włosami xD.

Nana:
CIĄG DALSZY SIEROT KTÓRE NAWALAJĄ SIĘ NOŻAMI, TASAKAMI, TORBAMI, KRZESŁAMI I WSZYSTKIM CZYM POPADNIE!
UWAGA! OFERTA SPECJALNA!
DEMON, KARO, NANA, NERO, RAZER! BĘDĄ SIĘ BIĆ, SIEKAĆ, ŁAMAĆ NOSY I TYM PODOBNE CZYLI! :


"Dwa światy": Pierwszy pojedynek  C.D

Nana i Nero siedzieli spokojnie gdy na ich oczach, zakapturzona osoba obcięła dość sporym nożem torbę jednemu z biznesmenów. Nero tylko wgapiał się z osłupieniem ale Nana nie mogła tego tak zostawić. Zeskoczyła z muru i pobiegła za złodziejem. Zdziwiło ją to że kaptur nie spadł mu z głowy podczas biegu. Słyszała za sobą wołania Nero ale teraz nie może odpuścić gdy jest tak blisko celu. Swojego celu.

***
Karo siedziała na wysokim i dobrze rozgałęzionym drzewie. Na jej tropie byli ludzie z rządu oraz kilku prywatnych najemników.
Nie schodziła z drzewa już dziewięć godzin. I nie miała zamiaru zejść. Z wodą sobie poradzi. Było nieco gorzej z jedzeniem ale zawsze można szybko zejść na dół i narwać jabłek z jabłoni obok drzewa.
 Niedaleko niej poruszyły się krzaki i usłyszała parę siarczystych przekleństw.
Przyczaiła się, nie miała przy sobie żadnej broni.
Okazało się że jej śladem podąża czterech rządowych najemników. Mieli najnowocześniejszy sprzęt. Ale po co im taki sprzęt skoro nawet jak stoją obok to i tak jej nie widzą?
-Nie mam jej na radarze...k***a, zgubiliśmy ją...-mruknął jeden.
Karo ledwo powstrzymała się od śmiechu.
 Ale przelotna radość szybko zniknęła. Jak ma się bronić? Nie ma opanowanej przemiany w drugą jaźń. A co dopiero z korzystania z umiejętności! Zawahała się.
Czy na pewno tego chce? Czy jest tego świadoma że jeśli pomyli się o milimetr może zginąć?
Wzięła głęboki oddech. Wypuściła powoli powietrze z płuc. Jej mięśnie szykowały się do napięcia.
TERAZ!
 Karo odbiła się mocno od gałęzi i zaczęła spadać na najemników. Spadła centralnie na jednego z nich. Ten przerażony nagłym złamaniem kości, zawył z bólu i strachu.
Gdy zaczął upadać, Karo odbiła się od niego i kopnęła w żebra mężczyznę stojącego naprzeciw niej. Ale ten złapał ją za nadgarstek i uderzył w udo. Karo pisnęła lecz gdy najemnik złapał ją za szyję, ta ugryzła go boleśnie. Wyrwała mu pistolet z ręki. I strzeliła parę razy. Postrzeliła trzech pozostałych i uciekła w las.
W ustach miała jeszcze smak gorzkiej krwi, która wydawała się być zatruta. Ciągle gdy ten smak wpływał z powrotem na jej język on spluwała kilka razy.

***
 Nanie udało się dopaść "złoczyńcę".
-Rzuć torebkę!- syknęła, gdy znaleźli się w pustej uliczce.
Osoba upuściła torebkę.
Nana dopiero teraz poznała po budowie i wysokości że to szesnastoletni chłopak. Nanę już wkurzał. Wyciągnęła pistolet dziadka i wymierzyła w jego plecy.
-Jest naładowany!
-Strzelaj...śmiało. O jednego patriotę mniej...-syknął przez zaciśnięte zęby. Stał dalej tyłem. Jedynie co lekko przekrzywił głowę tak że można było ujrzeć jego cholerny uśmieszek.
-Odwróć się!-krzyknęła przepełniona strachem Nana.
Chłopak powoli odwrócił się, nadal nie pokazywał twarzy.
-Jednak nie strzelasz?
-Zamknij się!- Nana wystrzeliła w powietrze jedną kulę.
Na chłopaku nie zrobiło to większego wrażenia.
-Ehh...Żółta chusta na lewym nadgarstku skrywająca blizny. Dobrze pamiętam? Nana?-zapytał szyderczo.
-Skąd wiesz jak się nazywam?!
-To łatwe. Zbyt proste żeby nie wiedzieć.
 Nana upuściła pistolet na ziemię. Sięgnęła do torby i wyciągnęła nóż.
Chłopakowi zniknął uśmieszek z twarzy. Do spodni miał przypięty pas a do niego etui z nożem wojskowym.
Wyciągnął swój nóż. Trzymał go luźno i delikatnie niczym porcelanową lalkę.
-Pojedynek tak?-zapytał lekko zdziwiony.
-Wyjawisz swoje imię to może pogadamy.-syknęła Nana. Machnęła ze wściekłością nożem.
-Hmpff...A czy to ma jakieś cholernie ważne znaczenie?
-Powiedziałeś "...o jednego patriotę mniej", zobaczmy jakim patriotą jesteś!-krzyknęła Nana rzucając się do biegu. Chłopak przygotował się na odbicie ataku.
 Zaczął się pojedynek...

C.D.N czIII - lululululu! piszę to 3 godziny gad damn it!!! DD: i wysyłąm o godiznie *patrzy na zegarek* 1.20 w nocy!! D:

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej