Różności > Opowiadania, wiersze...

Historie Nany

<< < (127/258) > >>

Isoschi:
Jestem z ciebie dumny, bardzo dumny, moja Nanka klnie! :D xDD
Taa, sama prawda i tylko prawda xD

Lemoniady xD No tego jeszcze nie było.

Nana:
 Weim że Święta za parę dni ale znając mię to nie zdążę więc: ;_;





Drodzy Czytelnicy i Wszyscy użytkownicy, Admini, Moderatorzy...
                                                           

                      Chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia. Życzę Wszystkim- tym dobrym i tym złym, spełnienia marzeń, udanych Świąt Bożego Narodzenia. Abyście stali się małymi dziećmi na te parę dni. Żeby w Waszych domach, roznosił się zapach ciast, potraw i pięknej zielonej, choinki. Abyście odnaleźli pod nią grono prezentów.

Te życzenia składam Wam z całego swojego, małego, 14-letniego serduszka które, bije coraz to szybciej coraz to wolniej, wybijając rytm palcom, które uderzają o klawiaturę.
Pozwólcie w ten niesamowity i niezwykły dzień- 24 grudnia, aby łzy szczęścia, radości i wzruszenia pojawiły się w Waszych oczach.
Pamiętajcie o dodatkowym miejscu dla podróżnika, który wędruje w Ten dzień. Być może to będzie któreś z Nas, pod postacią starca lub innego człowieka lub zwierzęcia. Pamiętajcie o tej magii, która działa w ten przepiękny dzień... Jeszcze raz życzę Wam wszystkim Wesołych i Rodzinnych Świąt...





~Nana

Nagi:
Ohh ^^ Podziękuje za wszystkich, ponieważ pewnie jako pierwsza to czytam.
Co prawda nie udzielam się tu zbyt często, ale czytam twe opowiadanka.

Droga Nano (nie wiem jak to się odmienia xD). Ja bym chciała ci złożyć nieco inne życzenia.
Może zacznę od tego... Niech w twoim domku gości miła, rodzinna atmosfera. Ona jest najważniejsza. Zapomnij o prezentach, o łych relacjach i spróbuj zrozumieć każdego. Pięknej zielonej/kolorowej (ja bede mieć białą xD) choinki. Szerdecznych uśmieszków i przede wszystkim zdrówka i szczęścia. Po za tym jeśli nie masz drugiej połówki... Wspaniałego/ej chłopaka/dziewczyny, zależy w czym gustujesz... (natchnienie od Pain'a xD). Takim życzonkiem tak na Pierwotniakach... To może weny na dalsze opowiadania. (Składam je Tobie teraz, ponieważ ty zaczęłaś składać, a ja potem nie nadonżę D: )

Nana:
Dwa światy: "Argos"

 Nana ostatnio zaczęła się dogadywać z Razerem. Miał wiele do powiedzenia o Warszawie i innych miastach, oblężonych przez Rosjan. Wiele dowiedziała się o konflikcie Europejsko- Amerykańsko- Polskim. Co się okazało Razer był parkurowcem i wiedzaił co nieco o Detamisatch zwanych też w skrócie Detami.
-Zatrzymamy się na noc? Jestem już trochę zmęczony.- powiedział Nero. Zostawał ciągle w tyle i nie mógł nadążyć za tempem Nany i Razera.
-Tracimy tylko czas na postoje...-mruknął Razer idąc dalej.
-Zaczekaj!- krzyknęła Nana.
-Nero ma rację. Powinniśmy gdzieś przenocować. Idziemy bez postoju siedem godzin...-dodała.
 Razer zatrzymał się i westchnął głęboko.
-Dobra...Poczekajcie tu, a ja poszukam jakiegoś schronienia. W tych ruinach powinno się coś znaleźć.-burknął i ruszył dalej.
-"Może jestem trochę za ostry..."-pomyślał idąc przez noc.
-"Na wojnie nie można być miękkim..."-przeszedł jeszcze kilka metrów po czym się zatrzymał. Czuł że coś go obserwuje.
Gwałtownie się odwrócił. Nikogo nie było...
-Tylko mi się zdaje...-szepnął.
 Nagle coś skoczyło mu na plecy. Pierwszy raz w życiu tak się przestraszył. Wrzasnął głośno gdy z tym czymś, przewrócił się na gruzy jakiegoś budynku.
Poczuł w ustach smak swojej krwi. Szybko wyciągnął nóż i uderzył nim w powietrze.
-Gdzie jesteś suk****nu?!-krzyknął.
Coś rozcięło mu policzek. Razer szybko uderzył nożem w kierunku z którego, najprawdopodobniej uderzył przeciwnik.
-Nie ładnie jest przeklinać synku...-wyszeptał mu głos do ucha.
 Razer został kopnięty w kolano. Zawył żałośnie z bólu i zaskoczenia. Upadł rozcinając sobie kolano i drąc spodnie.
-Pokaż się!- warknął jeszcze.
Z mroku wyłonił się chłopak niewiele od niego starszy. Miał kruczoczarne włosy i jasnozielone oczy. Jego kolor skóry był prawie biały.
-Witaj, stary druhu...
-Argos...
-Wypadłeś z formy? Hah..zawsze byłeś słaby. Słaby, tchórzliwy i w ogóle beznadziejny.
-Tylko...tyle masz do powiedzenia...?- Razerowi napłynęły łzy do oczu. Z bólu nie mógł nawet podnieść głowy.
-"Nana, Nero...Do cholery gdzie wy jesteście?"- pomyślał w rozpaczy.
-A jednak popełniłeś ten błąd i jesteś tu z kimś?- zapytał z drwiną chłopak.
-Odwal się...
-Hahah...Jak myślisz, będzie im do twarzy w wiecznym uśmiechu?
-Tylko ich tknij...- Razer podniósł się powoli mimo ogromnego bólu.
-Hmm...-mruknął jeszcze Argos. Wymierzył solidnego kopniaka w brzuch Razera. Ten nie miał nawet jak się obronić. Od razu padł na ziemię.
-Tak jak myślałem...-powiedział Argos śmiejąc się.
*** - Coś długo mu się schodzi.- mruknął Nero.
-Może jeszcze nic nie znalazł albo wraca...
-Lub nas tu zostawia...- Nero mimo wszystko nie miał zaufania do Razera.
 Z mroku wyłonił się Argos. Nana szybko wyciągnęła pistolet z torby i wymierzyła w chłopaka.
-Hola...Spokojnie. Nie mam zamiaru wam zrobić krzywdy.- powiedział z uśmiechem.
-To czyją krew masz na swoim płaszczu?- warknął Nero podnosząc się z kupki gruzu.
-A to...Walczyłem po drodze z rosyjskimi żołnierzami. Och...Nie przedstawiłem się. Nazywam się  Argos.- mówiąc to chłopak ukłonił się głęboko.
 Nana nie przestawała w niego celować.
-Nie spotkałeś po drodze chłopaka z brązowymi włosami i oczami? W takiej ciemnej bluzie.- spytał Nero.
-Nie wiem...Chyba się z nim minąłem...nie zwróciłem na niego większej uwagi.- odpowiedział niechętnie.
 Nana opuściła broń lecz wciąż trzymała ją nabitą w ręku.
Nero rzucił się do przodu i złapał za rękaw, gdzie były ślady krwi. Zbliżył twarz do rękawa i powąchał ślady.
-To krew...Razera!!!- warknął po czym złapał rękoma za szyję Argosa, przewracając go. Argos szybko wyskoczył spod Nera i rzucił się w stronę Nany.
-Hmmm.Dobrzy jesteście w porównaniu do swojego przyjaciela. Niestety brakuje wam sprytu...
-Co zrobiłeś Razerowi?!- warknęła Nana.
-Ja? Nic. Sam sobie zrobił. Powinien gdzieś zdychać z bólu parę kilometrów z stąd.- Argos wybuchł śmiechem.
Nana wymierzyła i strzeliła parę razy w jego klatkę piersiową. Pociski odbiły się od jego ciała.
 Argos skoczył do przodu. Rozciął Nanie ramię, swoim małym ostrzem, po czym je polizał.
-Mmmmm...wiem już wszystko co chciałem wiedzieć.- syknął oblizując się.
Nero skoczył na jego plecy. Ten tylko skaleczył mu dłoń i go zrzucił.
-Hmm...Ty też jesteś ciekawy.
-Ciekawy jestem czy do twarzy wam w uśmiechu!- dodał rozbawiony.
Po chwili, po nocy rozszedł się krzyk, który mroził krew w żyłach.
-Jak myślisz Argos? Do twarzy ci będzie z rurą w ciele?- szepnął mu do ucha Razer.
-T..ty...- wysapał Argos, po czym zmienił się w czarny dym i wyparował.
 Razer opuścił ułamaną, metalowa rurę i się o nią oparł.
-Nic wam nie jest?-spytał.
-Nie...w porządku, w porównaniu do ciebie.- mruknął Nero.
Razer się uśmiechnął.
- Tak za pięć kilometrów powinien być jakiś nietknięty budynek.- mruknął.
-Razer...Twoje kolano.- pisnęła Nana.
-Ahmm...To nic takiego. Poradzę sobie.- odwrócił się dławiąc w sobie cały ból.
*** Budynek rzeczywiście był nietknięty.
Szybko się w nim schowali. Nana razem z Nero opatrzyli nogę Razera, przy okazji opatrując swoje draśnięcia.
-Kim był ten chłopak? - spytała Nana Razera, siedząc w oknie. Księżyc dawał dużo światła. W końcu był w pełni.
-Argos? Mój odwieczny wróg. Kiedyś byliśmy przyjaciółmi, ale teraz nie jestem w stanie mu zaufać.- odpowiedział Razer siedzący w kącie.
-Co takiego zrobił?
-Dopuścił się zdrady, zabił ważne mi osoby i próbował niejeden raz zabić mnie. Twierdzi że wtedy dokończy dzieło.
-O co chodziło mu z tym uśmiechem i czemu lizał moją i Nero krew?
-Swoim ofiarom rozcina usta po czym zadaje im ból. Krzycząc same siebie ranią...Chwila, co?! On polizał waszą krew?!
-T-tak...Jesteśmy w jakiś kłopotach przez to?
-W ogromnych! Wprowadził wasze dane do systemu! Mając wasze dane i kod DNA...Jeśli was lub mnie złapią, będą próbować zrobić z nas żołnierzy. Mając DNA mogą sprawić że nie będziemy czuli bólu lub co gorsza, staniemy się nieśmiertelni.- powiedział Razer zaniepokojony.
-Jakoś sobie z tym poradzimy. Ilu z nas złapano?
-Z piątkę lub szóstkę.
-Kto się znajduje w tej grupce?
-Na pewno Demon. Możliwe nawet że Śnieżka, Karo, Lajna...-mruknął.
-Hmmm...Coś się zrobi..-powiedziała jeszcze Nana.
Co ich jeszcze czeka? Jeśli walki mają tak wyglądać to nie przeżyją nawet tygodnia.
 Nana spojrzała się na księżyc. Wyglądał tak pięknie. Gwiazdy świeciły zachęcająco. Pierwszy raz poczuła się tak dziwnie. Jakby jej czegoś brakowało. Jakiegoś zapachu...Zapachu kwiatów? Sama teraz nie wiedziała czego chce.
Zeszła z parapetu. Ostatni raz spojrzała się na księżyc. Podeszła do ściany, położyła się na jednym z kartonów i nakryła swoją bluzą.
Usnęła w świetle księżyca jak Nero i Razer.

Karoiiina:
Super Nanuś *o*

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej