Różności > Opowiadania, wiersze...

Historie Nany

<< < (19/258) > >>

Nana:
                                                    Czas Mroku

 Rufus był szczęśliwy tak bardzo że zrobił podwyżkę pensji swoim robotnikom.Niezmiernie cieszył się że jeden z Drużyny Logana zginął.
-I to za sprawą moich chłopców!-podśpiewywał sobie przez cały czas.
W sumie miał powody do radości.Wataha Darwina( tego tłustego kurdupla ) została wybita więc Logan nie może liczyć na pomoc a ForestLane niedługo zostanie wycięte i spalone ponieważ są potrzebne surowce a tej okazji nie można zmarnować.
 Ponoć  wróżki mówiły coś o następcy tronu...Tylko kto to może być?
-Przecież nie ma wilka zmieniającego postać w człowieka...chociaż warto się upewnić.Los,Utter,Atos,Even do mnie!-zawołał a po paru chwilach pojawiła się grupa która niedawno napadła na Drużynę Nadzieii.
-Czy któryś z tamtych szczeniaków zmieniał postać?-zapytał
-Chyba był jakiś szczeniak..był biały... i o ile pamiętam wabił się "Pikachu"...Zmienił się?-zapytał Los pozostałych.
-Taa...Jakie to było smutne..."Ochjejku!Pikachu nie umieraj!Bez ciebie Drużyna nie istnieje!"-zarechotał Atos.
-Więc zginął...A była tam taka srebrna wilczyca?Ta z tymi topazowymi oczami?
-Tak była...Wredna psia suka powaliła mnie na ziemię-warknął Los.
                                                                                  * * *
Bieg był morderczy...posklejane futra od łez,błota i zakrzepniętej krwi.Biegli nie wiadomo gdzie.Tylko Devil wiedział gdzie biegną.Dopiero gdy nastał mrok się zatrzymali i nie na odpoczynek lecz aby się ukryć przed bandą która mogła wznowić pościg.
-Biegniemy i biegniemy...Nie powinnaś mu ufać.Prowadzi nas w pole.-szepnął Pisto Nanie,gdy leżeli pod drzewem.
 Devil spojrzał się na nich z niesmakiem.
*Nie mogę mu nie ufać...Ale...dlaczego tak na nas patrzy?Czyżby z nas szydził?Dlaczego?*-pomyślała Nana.
 Poczekała aż wszyscy usną.Spodziewała się że tylko Devil nie uśnie.
 Nie pewnie usiadła obok niego.
-Co się stało że tak siedzisz i nie śpisz?-zapytała cicho.
-Aaa....sam nie wiem...nie mogę w ogóle usnąć...może dlatego że teraz ja robię za przewodnika.
-Ale...nie ma się czego przecież obawiać.-szepnęła cicho.
-Może tak..może nie...Moja rodzina wywodzi się z królewskich sług...Nigdy nie wtykaliśmy nosa w nie swoje sprawy.Byliśmy jak te francuskie pieski które mieli kiedyś ludzie...Nawet część rodziny sprzedała się i oddała ludziom.Taki był nasz los...-głos Devil'a był załamujący,pełny żalu,smutku i poniżenia.
*Ludzie?Przecież oni wyginęli kilkanaście lat temu...Czego można się obawiać po kupie kości?*-pomyślała.
-Wiesz dlaczego was tak daleko niosę?Aby chip który wczepiano psom przestał działać...aby stracił zasięg satelity.Dlatego nie stroniłem od walki licząc że ktoś wyszarpie mi go a ludzi nie będą mnie mieli pod kontrolą.
-Ale ludzie wyginęli parę lat temu...podczas próby rozdzielenia jakiegoś pierwiastka...
-Mylisz się.Było kilkanaście miast osłoniętych "kopułą" która chroniła miasto przed wirusami,bakteriami i chorobami.Głównym miastem było Black City...Miasto w którym zapomina się kim jesteś...wilki nazywane psami były uodpornione na to.Każde JEDNO miasto ma dwudziestotysięczną armię a rządzi nimi jedna osoba.Mimo że jest prezydent lub tam premier który nim "rządzi" tak na prawdę nie ma nad nim kontroli...-powiedział Devil.
 Nana nie wiedząc dlaczego...przybliżyła się do niego,mimo że nigdy nic do niego nie czuła.Byli tylko przyjaciółmi.
Devil tak jakby byli parą ją...przytulił.
-Wybacz mi ale teraz TY tak naprawdę jesteś głównym przewodnikiem.Nie możesz pozwolić aby ktoś inny zajął twoje miejsce.Nie możesz pozwolić by jedna śmierć Cię zatrzymała...Musiałem was tu wywieść.Grupa która zabiła Pikachu szuka mnie...Rufusowi zależy na mnie i na Tobie ponieważ ty jesteś córką jedynego wilka którego Rufus jest równy a siła Logana przeszła na Ciebie...A mnie dlatego że jestem jego siostrzeńcem...Uważajcie bo w pobliżu są Łowcy.Łapią każde psowate i wilkowate stworzenia.Mają strzelby więc uważajcie...Jeszcze raz Cię przepraszam Nana..-Devil pocałował Nanę i wtulił ją w siebie.Nana nawet nie wiedziała co o tym myśleć.Nigdy nic nie czuła do Devil'a.Ale teraz ich przyjaźń zmieniła się w miłość..ukrytą miłość.
 Po chwili ich szczęścia,Devil odwrócił się i pobiegł w stronę Księżyca.Po paru chwilach był małą czarną kropką.Kropka zatrzymała się i zawyła.Pobiegła dalej.
*On przeżyje...Poradzi sobie...*-myślała ze łzami w oczach Nana.Po chwili rozległy się odległe strzały które musiały świadczyć o tym że Devil miał rację.
 Z krzaków za Naną wyłoniła się Angela.
-Dlaczego płaczesz?-zapytała z ciekawością.
-Ach..to..to nic-odpowiedziała ocierając oczy łapą.
 Angela spojrzała w kierunku Księżyca.
-Devil...on sobie poradzi...W końcu jestem jego przybraną siostrą.Nawet mi mówił że Cię kocha i odda nawet własne życie za Ciebie.-powiedziała dumnie.
-Idź wszystkich obudź..musimy natychmiast ruszać.-Angela posłusznie pobiegła w stronę śpiących wilków.Po chwili wszyscy biegli z powrotem wzdłuż rzeki.Nana nie chciała nawet spojrzeć czy wszyscy są gotowi.Gdy się ją pytało gdzie się podział Devil ona nic nie odpowiadała.
-Devil to tchórz...głupek się przestraszył i uciekł...-mruczał z zadowoleniem Pisto.
-On nie uciekł!Musiał nas opuścić nie chcąc nas narażać...-odpowiedziała ze złością Nana.
*A więc...nastał Czas Ciemności dla Drużyny...Naszej watahy i Devil'a.Trzeba zapalić świecę Nadziei którą jesteśmy my..*-pomyślała Angela gdy biegli przez las wzdłuż rzeki...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I znowu cholera jasna mi odwaliło z fabułą Dx
Więc dziś nudne opowiadanie gdyż jest "FUJ" temat >.<'

Demon:
Ok, czekam... bo tak nie wiadomo o co biega, gdzie ten Devil ich zaprowadzi... ciekawe c:

Nana:
Opowiadanie dokończone i jest "C.D.N" to znaczy że edytuję i dopisuję.Zresztą to chyba widać.Takie mini info ;)

Nana:
                                                          Nowa ludzkość
Bieg, starzał...dalszy bieg mimo ran.
 Devil biegł przez las. Tylko noc go ratowała. Noc i wiara że uda się Nanie dojść do ForestLane lub w gorszym przypadku do Darwina.
"Pieprzyć to! Nie można przez całe życie uciekać przed byle gównem!"-pomyślał ze złością. Zatrzymał się i odwrócił do niebezpieczeństwa. Z zarośli wyłoniło się dwóch ludzi ze strzelbami i specjalnymi "hełmami" które były wyposarzone w noktowizory aby widzieć w ciemności i nie tylko.
-Patrz no! Ten kundel już nie ucieknie. Załatwię go...-zgrzyt ładowanej strzelby nie ruszył Devil'a. Mężczyzna przyłożył strzelbę.
-Pożegnaj się z życiem piesku...-mężczyzna się uśmiechnął i zmrużył oczy. Celował w pierś Devil'a.
"Nic mnie to nie obchodzi że odkryją w nas wrogów!"
-A ty żegnałeś się z życiem?!-warknął Devil. Szczerzył kły i był blisko skoku. Mężczyzna opuścił broń z nie dowierzaniem.
-Strzelaj!-Devli był zdecydowany i szybki. Naskoczył na mężczyznę łapiąc za strzelbę.
 Drugi mężczyzna odwrócił strzelbę i uderzył z całej siły w głowę Devil'a.
Devil opadł na ziemię.
-Widziałeś? Przemówił ludzkim głosem!-mężczyzna który leżał obok wilka, szybko się podniósł.
-Frank mówię ci jaki będzie z tego towar! Możemy go sprzedać Dakocie!-krzyknął drugi wyjmując z plecaka sznur i podkładkę na którą mieścił się Devil.
 Mężczyźni szybko związali mu łapy razem, pysk grubo obwiązali i położyli na podstawce którą zaczepili do Jeepa. Przewiązali Devil'a sznurem przez podstawkę aby nie spadł podczas jazdy i nakryli kocem. Wsadzili na wielki bagażnik i ruszyli w drogę.
                                                            ***
 Devil obudził się z potwornym bólem głowy.
-Jak nic w łeb mi przyłożyli...-mruknął do siebie. Spróbował wstać lecz nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
-Radzę się nie ruszać. Oberwałeś mocno w głowę...Ale najważniejsze jest to że wróciłeś do domu.-głos był pełen radości. Z ciemnego kąta pokoju wyłoniła się kobieta. Długie blond włosy spoczywały na ramionach a jej oczy lśniły topazem. Srebrno-biała zbroja lśniła w słabym świetle.
-Mój kochany Devo...Wróciłeś do domu. Wróciłeś do mnie.-kobieta nachyliła się i przytuliła Devil'a.
-Kim jesteś?-Devil był zaskoczony reakcją kobiety na jakiegoś zdziczałego wilka.
-Devo to ja...Dakota.-dziewczyna była lekko zarumieniona.
 Za pleców wyciągnęła coś ciemno-brązowego z szarą, metalową plakietką. Założyła to Devil'owi na szyję.
-Nie można pozwolić abyś znów się zgubił. Dzięki temu gdziekolwiek pójdziesz będziesz chroniony...-szepnęła po czym wstała i wyszła. Gestem nakazała strażnikom by pilnowali wejścia do sali gdzie leżał.
 Devil rozejrzał się i zauważył ze zdziwieniem że leży na wielkim, ozdobnym łożu z baldachimem. Pomieszczenie gdzie się znajdywał przypominało jedno z sypialni rodzin królewskich tylko że dwa razy większe.
 Przymknął powieki nie zauważając jednego bardzo istotnego szczegółu.
___________________________________________
Historie nie tylko o Nanie.
Dzisiaj jest coś na rodzaj: No dobra piszę ten nudny rozdział xD

Lajna:
Ekstara!!!

Daj dalej!!!!!

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej