Powoli stąpałem po lodowych schodach ,które biegły przez ciemny labirynt ,w którym łatwo było stracić orientacje gdzie co jest.Wszędzie widniały lodowe figury gargulców ,które wlepiały swoje paskudne ślepia w moją osobę .Nie mogłem się skupić na niczym .Chcialem jak najszybciej odnaleźć Xedrone i wiać stąd jak najszybciej pozostawiając za sobą tylko odbicia łap w śniegu.Nagle coś dziwnego przemkneło mi przed oczmi, jakby jakiś stwór o długich i ciękich nogach ,wielkiej młowie ,włochatym tłowiu i wielkich łapach ,na których widniały sztyletowate pazury.Zamarłem ,kiedy ujrzałem przed sobą jego paskudny pysk skuty lodem.Zwisal z sufitu wpatrując sie we mnie z wilką ,żarliwością.W jego oczach uwidziałem żąde mordu.Chcial wbic swoje pazury w moją szyje ,by wkońcu zlikwidować swojego przeciwnika.Przerażony zaczołem uciekać przed potworem ,kiedy wyleciałem z pomieszczenia zatrzaskując za sobą pruchniałe drzwi ,które unieruchomiły poczynania bestii.Szybko ucieklem zostawiając za sobą zmutowanego gargulca.