Tereny Poza Watahą > Lodowe Królestwo

Lodowy Pałac

<< < (7/25) > >>

Demon:
Pewnym krokiem szukałem zejścia do podziemi. Po kilku chwilach Arser zauważył jakie małe wrota, które były ukryte za kratami.
-empioto drowio - powiedziałem i kraty znikły. Drzwi bez żadnego zbędnego problemu się otworzyły. Za wrotami kryły się bardzo pionowe schody w dół, były tak wąskie że musieliśmy schodzić jeden za drugim.
Byliśmy już na dole, przed nami otworzył się szereg drzwi, za którymi na pewno się coś kryło.
-Coś tak czuję, że ona gdzieś tu będzie...- mruknąłem i wszedłem do pierwszego lochu, nic ciekawego tam nie było. Same jakieś półki z eliksirami czy czymś takim.
-Idźcie szukać, musimy się rozdzielić, wtedy mamy większe szanse na jej znalezienie - rzekłem i skierowałem się do innego pomieszczenia.

Arser:
Powoli stąpałem po lodowych schodach ,które biegły przez ciemny labirynt ,w którym łatwo było stracić orientacje gdzie co jest.Wszędzie widniały lodowe figury gargulców ,które wlepiały swoje paskudne ślepia w moją osobę .Nie mogłem się skupić na niczym .Chcialem jak najszybciej odnaleźć Xedrone i wiać  stąd jak najszybciej pozostawiając za sobą tylko odbicia łap w śniegu.Nagle coś dziwnego przemkneło mi przed oczmi, jakby jakiś stwór o długich i ciękich nogach ,wielkiej młowie ,włochatym tłowiu i wielkich łapach ,na których widniały sztyletowate pazury.Zamarłem ,kiedy ujrzałem przed sobą jego paskudny pysk skuty lodem.Zwisal z sufitu wpatrując sie we mnie z wilką ,żarliwością.W jego oczach uwidziałem żąde mordu.Chcial wbic swoje pazury w moją szyje ,by wkońcu zlikwidować swojego przeciwnika.Przerażony zaczołem uciekać przed potworem ,kiedy wyleciałem z pomieszczenia zatrzaskując za sobą pruchniałe drzwi ,które unieruchomiły poczynania bestii.Szybko ucieklem zostawiając za sobą zmutowanego gargulca.

Lajna:
Szłam powoli. Weszłam do pierwszego lochu. Było tam ciemno i wilgotno.Przeszył mnie dreszcz.Szybko wyszłam z lochu. Przeszłam kawałek. Weszłam do następnego lochu. Był on dość jasny. Po chwili zobaczyłam co to tak świeci. Był to dziwny kwiat. Podeszłam do niego. Ale on prychną. Odsunęłam się kilka kroków. Wyszłam z lochu. Znów przeszłam kawałek.
Weszłam do dziwnego lochu. Był on jakiś zygzatowaty. Szłam w jego głąb. Nadepnęłam na coś śliskiego. Zasyczało to. Szybko się cofnęłam. Nagle z ciemności wyłonił się wielki wąż. Oczy wyszły mi z orbit. Wybiegłam z lochu przestraszona. Weszłam do największego lochu na swojej drodze. Był on pusty i jasny. Jednak cień przesuwał się w różnych kierunkach.
*Dobra te lochy są dziwne*-pomyślałam. I powoli się cofałam. Byłam przy wejściu. Wybiegłam by dołączyć do innych.

Demon:
Przeszukałem już kilka pomieszczeń, jednak nic tam ciekawego nie było.
Jakieś tam kajdany, gilotyny... gilotyny? No na serio myślałem, że w tak pięknym pałacu nie ma takich strasznych rzeczy.
Dobra, natrafiłem na dziwny loch, raczej bym go nazwał osobną krainką.
Na początku wydawało się, że to mały lodowy pokój, jednak gdy wszedłem do środka, drzwi się zamknęły z hukiem, odskoczyłem gwałtownie, nie lubiłem takich niespodzianek.
Nagle coś mruknęło za mną, odwróciłem się a przede mną pojawiła się śnieżna polanka. A to coś co mruknęło przypominało młodego miśka polarnego, bądź yeti...
Uśmiechnąłem się przyjaźnie do niego, gdyż nie wyglądał groźnie. Jednak się myliłem, szybko mały chciał mnie ugryźć, a jego miły, malutki ryjek zmienił się w szczękę kilku rzędowych, ostrych zębów.
-ooo nieee!- krzyknąłem i chciałem wyjść z pomieszczenia jednak drzwi nie chciały się otworzyć. Szarpałem się z nimi, a w tym czasie straszny malec się do mnie zbliżał. Zamroziłem go i silną wolą otworzyłem drzwi. Jednak malec odmarzł i wyszedł za mną.
Chciałem o tym wszystkim powiedzieć towarzyszą, dlatego szybko biegłem do nich.
Ledwo wyhamowałem przed nimi...
-Tu jest zmutowany yet... -nie dokończyłem gdyż w tunelu między drzwiami pojawiły się jakieś bestie.

Arser:
-Co to jest ? -zapytałem się spogglądając niepewnie na małe potwory, które wyłoniły się z tynelu - Są paskudene !
Było ich bardzo dużo, aż za dużo. Ciągle ich przybywało, a nas nadal było tylko czworo, jednak coż trzeba było odnaleźć Xedrone i w końcu zakończyć nasza misję .Nie wiedziałem co robić czekalem na jaką kolwiek komende od Demona jednak jak narazie panowala cisza ! Potwory byly co raz bliżej .Mialy gęste białe futro ,duże glowy i zęby jak szable ,ktore mogły rozproć cale cialo wilka .Nie były duże, jednak bardzo zwinne i szybkie nie można im bylł dorównać. Cóż trzeba bylo coś zrobić, trzeba było odnaleźć królowa!

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej