Tereny Poza Watahą > Zaświaty
Tajemnicza Droga
Lajna:
Moje ucho zwróciło się w stronę Isa. Odwróciłam łeb i jego stronę i podeszłam.
-Mam bardzo dobry słuch wyobraź sobie. Twierdzisz, że jestem mało waleczna? Gdybym chciała to coś by już nie żyło, jasne? Jestem od długiego czasu na tych terenach, a ty jakoś nie sądzę. Nowy, tak? Zapewne... Nie znasz dnia i godziny gdy zrobisz fałszywy ruch. Ruch ku śmierci-powiedziałam i spojrzałam na stwora.
-Zabawę? Okej!-powiedziałam radośnie. Rozłożyłam skrzydła i siadałam na głowie, tegoż stworzenia. Mój ogon owiną się wokół jego oczu.
-Ciuciubabka!-zaśmiałam się. Aby kompletnie nic nie widział zasłoniłam mu paczadła skrzydłami.
Dominique:
O rany w czasach wojny nie mieliśmy czasu na pogadanki i inne rzeczy zbędne nie ja nie mam słów nie zdziwię się że Nero i ta.. Dość wesoła kobieta są jednym.. Nie w przecież tu nie ma "państw" jak się zwały te.. A wataha! Że są jedną watahą. Skinął łbem wszystkim na pożegnanie i pośpiesznym krokiem opuścił zgromadzenie i stwora szukającego zaczepki.
_______
Wow dopiero teraz wchodzę na lapa i już myślę że dużo mnie ominęło a tu taki suprise.
Isoschi:
-Fałszywy ruch... ruch ku śmierci? O czym ty kobieto do mnie mówisz? Czy ty aby na pewno masz dobrze pod kopułą, bo... ja mam co do tego jakieś zastrzeżenia... - jakoś nie ruszały go słowa wadery, co więcej - jeszcze bardziej go rozbawiły aż w końcu nie wytrzymał i się roześmiał na całe gardło, jednak szybko dotarło do niego, że to nie pora na takie rzeczy, więc stłumił ten wybuch śmiechu. I te wilki i ten stworek rozwalali go. Nawet nie zauważył kiedy biały basior zniknął, dopiero skapnął się gdy spojrzał w miejsce, gdzie przed chwilą stał, rozejrzał się... no nie ma. Najwidoczniej nie mógł już przepatrzeć na te dziwne rzeczy co tu się działy. W sumie Is też chętnie by odszedł, ale jak już wcześniej wspominałem, oglądanie takich cyrków prędko może się nie powtórzyć. Przyglądał się teraz waderze, która siedziała sobie na stworku. Ostatnio obczaił pewną sztuczkę i postanowił ją wytestować skoro okazja się nadarzyła. Wyczarował w łapach jakiś pocisk energii, którym cisnął w nogi stworka, który usiłował zrzucić Lajnę; przez postrzał się wywalił a wraz z nim samica, może zdążyłaby odlecieć, jednak była coś zbyt zajęta zasłanianiem oczu temu czemuś.
-Nie gróź mi na przyszłość, nie lubię takich rzeczy... - mruknął poważnie a zaraz potem znów się zaśmiał.
Lajna:
Rozwinęłam szybko skrzydła i rozwiązałam ogon. Zawisłam w powietrzu.
-Ale czy ja powiedziałam, że Ci grożę? Nieee... Ja stwierdziłam, że jeden błąd zaważy na twoim życiu.
Tak jak na moim.-powiedziałam (JEZUS ONA JEST PSYCHICZNA)
Isoschi:
-Tsaa, jeden błąd i całe życie ciach? Phi, nie, ja w takie rzeczy nie wierzę. Dobre wilki spotykają dobre rzeczy, a jak nie to się dobrze kończą, także... ja wszystko przetrwam. Wsio wszystko - stwierdził dobitnie i spojrzał na stworka, który zaczął się podnosić. Niestety Iska 'magiaa' nie była jakaś potężna, dopiero początki, więc nawet go to nie zraniło. Zaczął się w stronkę Iska z groźnym grymasem na pysku.
-Niee, stary, tylko nie to, znów chcesz głaskać? Czy może potrzymać za pysk? Kurde, tak wiem, jest zajefajny, ale nie lubię jak się mnie maca... idź do blond wojowniczki, ona ciebie bardziej wkurza... no ja ci dobrze radzę - zaczął schodzić stworkowi z drogi w między czasie wskazując na Lajnę, tak by w razie czego zgredek nie pomylił go z nią.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej