Tereny Poza Watahą > Las
Mokradła
Cynthia:
W końcu znudziło jej się powolne latanie. Nabrała prędkości i zwinęła skrzydła, przez co zaczęła spadać niemalże pionowo. Miała zamiar rozłożyć je dopiero nad samą ziemią, ale zapomniała, że pod nią jest las. Przypomniała sobie o tym dopiero wtedy, gdy była zaledwie trzy metry nad drzewami. Rozwinęła skrzydła i skręciła ostro w lewo, cały czas gwałtownie opadając. Na szczęście linia drzew urwała się, a zastąpiła je niewielka polana, na której Yenn wylądowała z rozpędem. Gwałtowne lądowanie złagodziła trawa i rozmokła ziemia. Zwinęła skrzydła i podniosła się. Musiała jeszcze poćwiczyć, zwłaszcza lądowania.
Karoiiina:
Zadumała się. Usiadła gdzieś pod drzewem. W najbliższym czasie pasowałoby odwiedzić Karo z drugiego życia. No cóż, czas mija, a ta dalej siedzi. No nic, trzeba czekać aż zdarzy się okazja..
Cynthia:
Ziewnęła. Musiałaby iść na inne tereny, może znajdzie przy okazji jakieś zioła. Jednocześnie zastanawiała się gdzie bezpiecznie mogła poćwiczyć loty. Najlepszym rozwiązaniem była pustynia, ale od razu odrzuciła ten pomysł. Przecież tam są upały nie do wytrzymania, a gdyby leciała w nocy i spadła mogłaby wpaść na jakiś kaktus, od których wszystkie pustynie słynęły. Już prędzej wybierze jakieś lodowce albo oceany. To ostatnie było dobre. Gdyby coś to wpadłaby do wody. Ponownie ziewnęła i przyjrzała się jakieś roślince, która znajdowała się obok niej. Po chwili stwierdziła, że nic pożytecznego z niej nie będzie, gdyż jest to zwykły chwast.
Cynthia:
Postanowiła opuścić te ziemię. Rozwinęła skrzydła, odbiła się od ziemi i uniosła w powietrze. Teraz już nie zamierzała szaleć. Lecąc kątem oka zauważyła jakąś postać podobną do wilka, ale nie zatrzymywała się. Wyleciała.
Isoschi:
Nieco czasu zajęło mu wyjście z tego bezkresnego królestwa piachu i palącego słońca, a gdy już mu się to udało, odsapnął, puścił się biegiem przed siebie. Zatrzymał się dopiero tutaj, bo po kolana wpadł do jakieś młaki. Na początku szybko chciał wyskoczyć z tego czegoś na wywalony pień, który był w zasięgu. Jednak, było tak przyjemnie chłodno, że odpuścił sobie ten skok. Łapy jego były wsysane prze błoto pod tą wodą i chociaż było to uciążliwe, to dopóki nie zatapiał się głębiej, szedł dalej obserwując otoczenie.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej