Tereny Poza Watahą > Las
Mokradła
Karoiiina:
Szok. Machnęła ogonem i spoglądała przed siebie. Zaczęła się skradać, szła dość szybko. Spoglądała na węża. Dziwny jakiś. Podbiegła, chwyciła go za ogon, jednak ten zaczął się bronić. Strzelił jej jadem w łapę, wadera to zignorowała. Rzuciła nim o drzewo, gdy ten był jakiś oszołomiony walnęła go patykiem w łeb, lecz patyk rozwalił się na pół. Wąż był wściekły. Zaczął syczeć. Każdy najmniejszy ruch był ruchem złym.
- No chodź wężusiu.. mam tu coś dla Ciebie - mruknęła. Wyobraziła sobie kowadło, następnie kowadło pojawiło się i przygniotło węża. Jednak ten spokojnie sobie wyszedł spod ciężkiego przedmiotu.
- Fuck - powiedziała, widząc, że jest w sytuacji bez wyjścia. Ostrożnie zaczęła się cofać, tak by nie nadepnąć na żadną gałązkę.
Dominique:
Usłyszał jakieś krzyki trzaski więc ruszył w stronę hałasu i zobaczył Iso i jakąś wilczycę atakującą dziwnego gada. Był ciekaw jak sobie poradzi. Rozejrzał się za jakimś wygodnym miejscem ale znów takowego nie było więc zmuszony usiadł na pieńku i obserwował z bezpiecznej odległości.
Karoiiina:
Na nieszczęście, musiała nadepnąć na jakąś gałąź. Trzask. Gad, wąż, czy cokolwiek to kurde było zasyczało i zaatakowało. Wadera w ostatniej chwili uniknęła ataku, jednak została zraniona w głowę. Nie tracąc przytomności sama rzuciła się na atak. Wgryzła się w szyję - nie było to łatwe, aczkolwiek łuski tego czegoś były zbyt twarde. Obeszła bestię. Czas na znalezienie jego słabego punktu. Ale.. gdzie? Od spodu? Od góry?
Karoiiina:
Wyszła.
Nawigacja
Idź do wersji pełnej