Tereny Pierwotnych > Las
Zgliszcza leśnego baru
Rachil:
rachil wdreptała tu lekko nabuzowana -
porządny spacer zawsze pomaga mruknęła do siebie
-co teraz będziemy robić? rozejrzała się po lesie i zobaczyła jakies zabudowania
ruszyla w tym kierunku
Menma:
-Cóż za majestatyczne miejsce..!-stwierdziła,biorąc głęboki wdech zachwytu,na co odpowiedziało w jej głowie jej alter"Dla mnie nic nadzwyczajnego,wieejee nudą.."
-Oh..Shandy,ale czy ty widzisz..ta tajemnica,ta niewiadoma która nas otacza to..-przerwała,słysząc ponownie głos w głowie"To nic innego jak coś , o czym nie chce słyszeć."
Tak właściwie to jakby z boku popatrzeć,można by stwierdzić że wadera rozmawia sama ze sobą,ponieważ tylko ją było słychać,w końcu głos w jej głowie,słyszy tylko ona.
-oh..jesteś okrutny,przecież ...oh!-zawołała nagle,rozglądając się za migoczącymi kroplami rosy."No w cholereeee...znowu się zaczyna,kobieto..błagam ja ciebie..zamilcz! nie dobijaj mnie"
-Ale Shandy..-westchnęła,siadając."Żadne "ale Shandy",weź sie nie podniecaj byle g*wnem."
Menma:
-wyczuwam coś bardzo dziwnego-stwierdziła spokojnie,zatrzymując wzrok skierowany gdzieś w oddali.-sprawdźmy...-ruszyła(wyszła.)
Nemhain:
Weszłam i przelotnie spojrzałam na jakieś ruiny na końcu polany. Ogarnęłam wzrokiem samą polanę. Nic się tu nie ruszało, oprócz delikatnie falującej na wietrze trawy, lekko klującej łapy.
Nemhain:
Podeszłam do zgliszczy i szturchnęłam łapą stojącą belkę. Zachwiała się, ale nie przewróciła. Wkroczyłam powoli do środka i usiadłam na potłuczonych kaflach.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej