Tereny Pierwotnych > Las

Wodopój

<< < (179/206) > >>

Vailins:
Popatrzyłam w oczy Menmie. Nic nie mówiłam ani się nie uśmiechałam. Przynajmniej nie skończyło się niczyją śmiercią. Ciesze się, że jesteście.Odezwałam się w głowach wilków. Na moim pysku jednak pojawił się cień uśmiechu.

Razer:
Spojrzał na Vail siedzącą obok.Kiwnął głową słysząc jej słowa w głowie. Oderwał wzrok od czarnej wilczycy i spojrzał w górę,gdzie przed chwilą widział odlatującą Rachil,po czym na swój miecz.
-Chciałeś,abym ciebie zabił starcze,gdy to wszystko się skończy.Nasza współpraca została zakończona.Spełnię twą wolę-pomyślał i wstał powoli.Oddalił się kilka kroków i uniósł wysoko swój miecz.Ostrze budziło w nim zbyt wiele wspomnień.Kojarzył z nim Rachil,walkę z czarcieniem u boku Nera i Yenn. Te czasy już minęły.Wypowiedział słowa w nieznanym języku i wpadł w pewien rodzaj transu.Oczy samotnika zabłysnęły czerwonym światłem i w jednej chwili nad wodopojem zebrały się czarne chmury.Nagle potężna błyskawica uderzyła w miecz i wypełniła Razera blaskiem.Gdy światło zniknęło,miecz został przecięty na pół.Wilk lekko dymił,ale nie miał żadnego poparzenia.Jedynie jego sierść została lekko zwęglona.Puścił rękojeść miecza,a broń zamieniła się w kamień,wydając przy tym dźwięk podobny to krzyku.Wilk uderzył głaz łapą,a broń pokruszyła się,przemieniając w pył.

Vailins:
Patrzyłam jak Razer niszczy ostrze. Byłam już przyzwyczajona do niezwykłych zjawisk, więc przywołanie chmur nie było niczym niezwykłym. Czułam że to ważne dla basiora. Westchnęłam cicho.
-I co teraz?-zapytałam wszystkich.

Razer:
-Każdy idzie swoją ścieżką.-odparł i położył się pod jednym z drzew.

Vailins:
-A jeśli nie wiem, dokąd mam zmierzać? Trafiłam tu przypadkiem...-odpowiedziałam. Położyłam się na wilgotnej ziemi. Czas chyba odejść, choć tak bardzo tego nie chcę.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej