Tereny Pierwotnych > Las

Wodopój

<< < (181/206) > >>

Menma:
Uniosła się delikatnie,podchodząc do Vailie i Razera.Spojrzała na basiora-przybywam w pokoju,jeśli jesteś głodny to dam ci szynkę,moja łapa chyba nie należy do jadłospisów xdd

Nana:
Sapnęła cicho.
"Rachil jak zwykle przesadziła.."-pomyślała ponuro. Bolała ją kłuta łapa. Ale co z tego?
Wstała powoli i pokuśtykała w stronę cienia.

Vailins:
-Nie, przynajmniej nie przez pierwsze dwa czy trzy miesiące. Potem przyszli jacyś wojownicy i zabrali moją rodzinę. Mnie oszczędzili i powiedzieli, że mnie nie zabiją, bo jestem niewinną kroplą krwi watahy. Nazwali mnie Córką Pustyni i odeszli wraz z moimi bliskimi.-mówiłam a w moich oczach pojawiły się łzy. Nadal pamiętam rozmowę basiorów.

-No już, wyłazić!-krzyknął czarny basior na matkę Vai. Popchnął ją ostrym kijem.
-Zostaw ją. Potem się wyżyjesz.-odpowiedział wilk z blizną przez pół pyska. Zauważył w kącie niebieskookiego szczeniaka.
-Hej, Herm, zobacz.-wskazał łapą na małą Vai. Ta wyszczerzyła w odpowiedzi małe ząbki.
-Oszczędźcie ją. Proszę.-brat Vail z bólem popatrzył na Herma.
-To niewinna krew pustyni. Córka Pustyni. Musicie ją zostawić!-warknął ojciec niebieskookiej. Czarny basior kiwnął łbem. Popatrzył chwilę na szczeniaka, po czym wyszedł z przepraszającym uśmiechem."

Razer:
-Trochę mnie poniosło-warknął lekko oburzony.
-Przykro mi..-powiedział cicho,słysząc historię Vail.Taka młoda,a już tyle przeszła.
Spojrzał na Nanę.Ona pozostała ranna.Wściekł się na Rachil,że to jemu zagoiła rany,a Nane pozostawiła samą sobie.
-Boli?-zapytał Nanę.

Menma:
-z uśmiechem by ci było bardziej do twarzy..-stwierdziła,patrząc na "oburzenie" Basiora.Przeniosła wzrok na Vailie-Moje współczucie nie przyniesie ci ukojenia,jednak swoimi czynami postaram się ciebie wesprzeć,gdy tylko będę mogła..-uśmiechnęła się delikatnie i tym razem spojrzała na Nane-Jeśli się zgodzisz...to ci pomogę..

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej