Tereny Pierwotnych > Las
Wodopój
Nero01:
-Pa.-ujął krótko i wyszedł.
Razer:
Wszedł kilka godzin temu.Przez ten czas śnieg zdążył już zakryć jego gęste futro.Był przez to prawie nie widoczny.
Tutaj czuł się dobrze i okoliczny mróz mu nie przeszkadzał.Włóczył się prawie całą noc zupełnie bez celu.
Jego złamana lewa łapa przestała już drżeć.Postanowił w końcu zatrzymać się i odpocząć.
-Kogo ja tu spotykam?-odezwał się głos zza pleców basiora
Razer szybko odwrócił się i ujrzał wilka.-Kim jesteś?-zapytał mrużąc oczy.
-Nie poznajesz mnie?To ja...-
Razer szeroko otworzył oczy i cofnął się.-D..Deveshe?!-
-A gdzie podział się ten bezwględny morderca?Upokarzasz się.Lejesz łzy jak zwykły mięczak-
-A..ale ty przecież...zaginęlaś!-
Tajemnicza wilczyca uśmiechnęła się szyderczo
-Jak widać..jestem cała i zdrowa...Chodź...podejdź i przywitaj swoją kochaną Deveshe...-
Zakłopotany Razer niepewnie podszedł do niej.
-Wi...witaj Dev.Wybacz,że cię nie poznałem,ale ja jestem..-
-Ranny,zmęczony?Pomogę ci.-
-Naprawdę?Byłbym wdzięczny...-powiedział z ulgą Razer.
-Za chwilę nigdy nie będziesz cierpieć...-
-Słucham?-zapytał basior patrząc na nią.
Deveshe przekrzywiła głowę,a jej szczęka zaczynała się nadzwyczajnie przekrzywiać.W mgnieniu oka przed Razerem
ujawnił się wilczy szkielet,cały zakrwawiony,posiadający jedynie cienką warstwę skóry z szarą sierścią.Wystający
kręgosłup i żebra wyglądały okropnie.
-Ty nie jesteś Deveshe!-krzyknął Razer odskakując do tyłu w szoku.
Szkielet zawył.Nie brzmiało to jak wilcze wycie.Powoli zbliżał się do basiora.
-Nie podchodź!-
Bestia zatrzymała się.
-Dobrze,a teraz chcę wyjaśnień.Czym ty do (piiiiiiipxD) jesteś!?
Plecy szkieletu przebiły długie macki.Spoglądał nadal na wilka milcząc.
-Odpowiesz mi?!-
Macki wbiły basiora w drzewo i trzymały go,a potwór podszedł do niego.Jego szczęka się rozwarła.
-Zostaw mnie!-krzyknął Razer i kopnął go tylną łapą.Udało mu się wydostać.
Basior skoczył na niego.Bestia przewróciła się.Razer gryzł,drapał i uderzał.Ciało w rozkładzie spojrzało mu prosto w oczy.
Razer stanął w bezruchu.Oboje utrzymywali ze sobą kontakt wzrokowy.Macki powoli oplatywały nieświadomego basiora.Nagle zacisnęły
się,a on zaczął się dusić.Jego ciało było miażdżone.Nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.Z jego pyska wypłyneła krew.
-Dobranoc...Razer..-
Było słychać pękane kości.Głowa basiora zaczeła opadać w dół,a jego oczy traciły blask.
Nagle zza krzewów wybiegła paczka wilków.Cała piątka uzbrojona w włócznie.
-Wypuść go!-krzyknął szary wilk donośnie i wyszczerzył kły.Razer znał ten głos.Radsul?
Szkielet machnął łapą,lecz wilki odskoczyły.
-Teraz!-wrzasnął i cała ekipa otoczyła bestie.Unieśli włócznie do góry,które w tej chwili zabłysły złotym światłem.
Nad nimi pojawiła się zjawa orła.Ptak był ogromny.Orzeł zaskrzeczał głośno i zapikował w dół uderzając z wielką siłą
istotę.Szkielet wrzasnął wściekle i przemienił się w nieszkodliwy pył.Razer upadł na pył i wszyscy do niego podbiegli.
-Przeżyje..-wyszeptała ruda wilczyca patrząc na samotnika.
-Zabierzmy go do obozu.Tutaj jest zbyt niebezpiecznie-powiedział Radsul i zaczął iść w stronę obozu.
Czarno-biały basior zarzucił Razera na swój grzbiet i ruszył za resztą.
Rachil:
drzewa szepczą drzewa mówią drzewa obserwują
krążą już plotki o paczce obcych którzy naruszyli tereny pierwotnych,
zmierzają już strażnicy broniący granic, w celu eliminacji.
odkąd Rachil starła się z Razerem postanowiła go użyć jako przynęty, kiedyś musi wrócić ale jeśli mu tego zabronię przyjdą po niego a wtedy ich zniszczę albo przynajmniej dowiem się czegoś i opętam jedno z tych cienistych pomiotów. a potem dotrę do samego sedna i to zakończę..
7 szarych orłów śledziło intruzów czekały aż natkną się na barierę która ich powstrzyma.
można wejść ale wyjść niekoniecznie.
Razer:
Wszedł zupełnie nie mając pojęcia o wydarzeniach na Łące.Trzymał w pysku naszyjnik,który znalazł na Bagnie.Co mogły oznaczać słowa szczeniaka?Nie zrozumiał z tego ani słowa.Usiadł pod jednym z drzew i przyglądał się swojemu znalezisku.Naszyjnik wyglądał na magiczny.
-Wszyscy przeciwko mnie.Własny klan,szamani,Samozwańcy i te paskudne bestie.Długo sobie nie pożyję..Czemu oni wszyscy się na mnie uwzięli?Czy to moja wina,że wszystko potoczyło się w ten,a nie inny sposób?Już chyba nigdzie nie mogę czuć się bezpiecznie..
Menma:
Może i Feniks raz w życiu widział Basiora,jednak to nie zmieniało faktu że akurat jego nie ciężko rozpoznać jej było.Gdy Harmonia(Ria<feniks>) go poznała miał chyba "spine" z jej towarzyszką(tak..feniks twierdzi że to menma jest jej towarzyszką xD w sumie..obie xd).
Gdy go odnalazła tym razem wylądowała miękko,wydając z siebie piękny dźwięk niby z harfy,był on czysty i lekki,miał w sobie coś radosnego.Feniks przypatrzył się Basiorowi,chcąc się upewnić czy jest cały.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej