Tereny Pierwotnych > Las

Las

<< < (283/342) > >>

Michonne:
Wstałam. Oczy nadal mi się mrużyły, rozciągnęłam się i ruszyłam swoim truchcikiem przed siebie. "Ciekawe czy ktoś tu mieszka?"-pomyślałam.

Michonne:
Zaczęłam przyzwyczajać się do tego terenu. Cisza i spokój, tak jak kiedyś. Jednak po przemyśleniach postanowiłam powędrować gdzie indziej, a więc wybiegłam.

Rachil:
młoda wadera podreptała w głąb lasu, miejsce to było śliczne piękniejsze widziała chyba tylko w swojej ojczyźnie, była wtedy dzieckiem a dzieci jak zwykle wszystko wyolbrzymiają. więc trudno określić co było ładniejsze, tak czy siak, ptaszki śpiewają kotki biegają w tle słychać chyba rzekę? albo leśny strumień.

-I jak rachil podoba ci się tu?
-och tak tak! patrz jak tu jest pięknie po prostu cudo!
-zaiste, chodź w stronę tego leśnego potoku, jestem zmęczona chcę odpocząć.
-eee nie przesadzaj nie jest tak źle, chociaż odpoczynek rzeczywiście by się przydał. jetem troszkę głodna może coś upolujemy ja stawiam! zachichotała.

wadera pobiegła cały czas chichocząc, przystanęła tylko na chwilkę żeby posłuchać co las ma do powiedzenia i ruszyła dalej.
nawet nie zauważyła kiedy przeszła przez granicę lasu udając się na polanę.

Sierra:
Wdreptałam nerwowo ze zdobyczą w pysku. Niespokojnie gapiłam się w niebo i wypatrywałam białych natrętnych
ptaków. *Napewno je zgubiłam*-pomyślałam i odetchnęłam z ulgą. Lecz moje przekonania się nie sprawdziły i o moje uszy obiły się skrzeczące wołanie mew. Zrobiłam przerażoną minę i dałam nura w krzaki.

Sierra:
Wpatrywałam się w te stadko jak zahipnotyzowana,przez to nie zauważyłam jak sprytny lis zabiera mi moją zdobycz.
-O nie! Tego to za wiele!!!-wykrzyknęlam.Doprowadzilo to mnie do furii przez to moje oczęta zrobiły się czerwone i potraktowałam go kilkoma piorunami z przywołanej wcześniej chmury burzowej.
-Hahaha,-zaśmiałam się- i teraz mam podwójną kolację!-powiedzialam dumnie zabierając spalonego i śmierdzącego spalenizną,zdechłegolisa na plecy,a białego ptaka wzięlłm w zęby. Zostały jeszcze te lotne natrędztwa ,więc potraktowałam je mini tornadkiem,które wysłało je tam gdzie wystartowały w pogon za mną.
-No i po sprawie!-usiadlłm z ulgą pod drzewem i zjadałam mojego ptaszka.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej