Tereny Pierwotnych > Las
Las
Brulant:
Po niezbyt długim locie, wyładował na jednym z drzew.
Ślina zaczęła spływać po jego kłach, a on siarczyście ją zlizywał. Musiał się opanować, aczkolwiek było to bardzo trudne.
Zeskoczył na ziemię i nastawił uszy. Był gotów zapolować na coś większego od niego.
Usłyszał kroki, pomimo tego, że były bardzo ciche. Gdzieś w pobliżu błąkał się samotny, stosunkowo duży dzik.
Brulant ledwo ruszył się z miejsca, a juz był za stworzeniem. Kilka cichych kroków i zatopił swoje kły w ciele ofiary. Wpuścił w niego toksyny i wyjął zęby, by popatrzeć jak świniak zwija się z bólu.
Usiadł i czekał aż padnie z wyczerpania.
Gdy ta chwila nadeszła, zaczał wysysać krew z jego ciała, po czym zaczał zajadać się jego mięsem.
Nemhain:
Weszłam i zatrzymałam się w dosyć dużej odległości od będącego tu już wilka. "Cholerna nieśmiałość" - pomyślałam - "Co ja się tak innych wstydzę?"
Karoiiina:
Szła powoli, cicho, wpatrując się przed siebie. Było tutaj parę wilków, Karo poznała to przez jej zacną moc świecenie. Nie lubiła, gdy się świeci, była wtedy łatwym celem dla kogokolwiek, jeśli się gdzieś chowa. Mlasnęła pod nosem. Dawno nic nie jadła, a pasowałoby jej coś upolować.
Brulant:
Uniósł uszy spowrotem do góry. Wiedział, że dookoła są inne wilki.
Podniósł łeb znad swojej zdobyczy, a krew spłynęła po wyjątkowo długich kłach.
Po chwili zaczęły się chować, a kolor oczu nabrał swoich pierwotnych kolorów.
Karoiiina:
Już była blisko. Wiedziała, w którym miejscu dokładnie pasą się sarny, niby jak je przepłaszano to one zawsze wracały. Głupie zwierzęta. Wadera sunęła się szybko, jednakże cicho. Widziała parę dorodnych sztuk, lecz jej oczy przykuł jeden, ogromny jeleń. Szła niezauważalnie w wysokiej trawie. Już miała skoczyć. W sumie.. skoczyła. Ale w locie została odepchnięta na bok. Parzystokopytne uciekły.
- Jesteś z siebie zadowolony? - prychnęła, podnosząc się. Kaazar szczerzył się, dumnie wyprostowany.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej