Tereny Pierwotnych > Las

Las

<< < (323/342) > >>

Nana:
Spojrzała się na drzewo. Rzeczywiście, wgłębienie było dość widoczne.
"Ktoś ma tutaj dużo siły..."- pomyślała.
"też mam dużo...! "
"Ani się waż!" Zniknij!'- Dos najwyraźniej się obraził. I dobrze. Będzie miała spokój przez następne kilka godzin. 
Uważnie się przyjrzała jeszcze raz Garethowi. Nana była przy nim naprawdę drobna jak z resztą przy wszystkich. Chudy, wysoki na łapach , pozornie niegroźny...Pozornie.

Ian:
- Que te pasa? Co jest? - wyszczerzył się Gareth, odbierając część fal, orientując się, że biała wadera rozmawia z kimś mentalnie. Ale nie angażował się i nie wtrącał. Patrzył się na Nanę z zaciekawieniem wymalowanym na pysku, garbiąc się lekko. Szkarłatne oczy błyszczały, z pyska jak zwykle sypały się iskry i wysuwał się gadzi język. Wyraźnie był czymś podekscytowany.

Nana:
"Ech...kolejny...."
"Hahahah! I widzisz..!"
"To było moje ostatnie słowo."
-Mam pewnego 'znajomego'... i tak jakby możemy rozmawiać tylko i wyłącznie za pomocą myśli.- powiedziała spokojnie. Jeśli ktoś taki jak Kaazar lub Gareth usłyszał jej rozmowę z Dosem, nie należało tego ukrywać. W końcu to bardzo podobne istoty. Powoli usiadła, licząc że to nie będzie zniewaga z jej strony.

Ian:
- Nie musisz mi tego tłumaczyć, Niña, jako potężny, wpływowy i do tego niezwykle przystojny i pomocny demon... - zażartował, unosząc brwi, po czym wznowił wypowiedź. - posiadam coś takiego jak moce mentalne, mam również stały kontakt z moim, na nieszczęście, bratem, tym oto ciapciakowatym Ianem. - machnął na mnie ogonem, kłaniając się dramatycznie. - Poza tym, niegdyś zostaliśmy stworzeni mając tylko jedno ciało, które dzierżyłem bardzo rzadko, mając niewiele do powiedzenia i jeszcze mniej czasu. - owinął sobie łapy zamaszyście ogonem i usiadł. Moim pobocznym, demonicznym umysłem zacząłem się zastanawiać, dlaczego przestał być dwujęzyczny.

Nana:
-Dobrze wiedzieć. Mój przyjaciel ma wiecznie dużo do powiedzenia, niestety często nie na temat. Na szczęście nie dzielimy ciała. Sam się materializuje i sam znika. Dla mnie jednym z plusów tego "związku"  są moje słowa. Jeśli wydam ostateczny rozkaz, on musi go wykonać. Taka jego natura...- wbiła wzrok w ziemię. Rozmowy o Dosie nie należą do przyjemnych. Może dlatego, że w głębi duszy, Dos słyszy i buntuje się przeciwko temu co mówią.
Machnęła ogonem i rozluźniła się. Nie było powodu, żeby być aż tak czujnym w towarzystwie dwóch basiorów, który jeden z nich był demonem a drugi, najprawdopodobniej pół-demonem.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Odpowiedz

Idź do wersji pełnej