Tereny Pierwotnych > Las
Las
Nana:
Spojrzała się na Garetha z miną pełną współczucia dla Iana. Ten to dopiero ma lub miał, mieszkać z takim pod jednym dachem.
Choć dzięki takiemu charakterowi nie mogło by nudno. zawsze musiało się cos dziać.
Ian:
Z pyska Garetha nie schodził szeroki uśmiech, niemalże dotykający jego długich uszu. Szczerzył się jak Kot z Cheshire, tym razem zerkając na białą waderę. Mrugnął do Nany filuternie, otwarcie z niej sobie żartując. Potem odwrócił łeb i wgapił się w horyzont, zaczął machać ogonem, nucąc sobie zmienionym głosem, najpierw pod nosem, potem stopniowo coraz głośniej.
- Took a ride to the end of the line
Where no one ever goes
Ended up on a broken train with nobody I know
But the pain and the longing's the same
When you're dying
Now I’m lost and I’m screaming for help alone
Relax, take it easy
For there is nothing that we can do
Relax, take it easy
Blame it on me or blame it on you
It’s as if I’m scared
It’s as if I’m terrified
It’s as if I scared
It’s as if I’m playing with fire
Scared
It’s as if I’m terrified
Are you scared?
Are we playing with fire?
Relax
There is an answer to the darkest times
It’s clear we don’t understand it but the last thing on my mind
Is to leave you
I believe that we’re in this together
Don’t scream, there are so many roads left
Relax, take it easy
For there is nothing that we can do
Relax, take it easy
Blame it on me or blame it on you
It’s as if I’m scared
It’s as if I’m terrified
It’s as if I scared
It’s as if I’m playing with fire
Scared
It’s as if I’m terrified
Are you scared?
Are we playing with fire?
Relax
Relax
http://www.tekstowo.pl/piosenka,mika,relax__take_it_easy.html
Nana:
Poczuła jak robią się jej wypieki na policzkach. Nie przepadała za tą osobowością. Dos zaszamotał się w jej duszy w buncie.
Zdawała sobie sprawę że gest miał na celu poirytowania jej i zdenerwowania. Odwróciła się zdenerwowana. Uśmiechnęła się z powodu całej sytuacji.
Ian:
Gareth przeciągnął się leniwie i usiadł. Ziewając, otworzył pysk tak szeroko, jakby chciał złapać piłkę do rugby pionowo. Oblizał się powoli i rozejrzał, po czym majtnął ogonem tuż przy swojej szyi. Przysunął go sobie przed pysk i przyjrzał mu się. Końcem ogona trzymał przed sobą cienki złoty łańcuszek z zawieszonymi na nim różnorodnymi wisiorkami, wśród których była pięknie zdobiona maleńka fiolka, wypełniona rubinowym płynem, misternej roboty szafirowy klucz oraz jeszcze jeden klucz, właściwie kluczyk, mający ok. 3 cm długości, tym razem zrobiony z diamentu. Gareth przekrzywił łeb na bok, przypatrując się zawieszonemu na ogonie naszyjnikowi z uwagą, szczególnie kluczom.
Nana:
Schowała się w cieniu i machnęła ogonem. Obejrzała się tylko czy Gareth dalej jest zajęty kluczami.
Dawno nie była na łące...Szybciutkim krokiem wyszła.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej